Podsumowanie 11 kolejka Tyskiej Ligi Szóstek

Apex Football vs FC Under Forest 

Czas na podsumowanie tego, co wydarzyło się w jedenastej kolejce Tyskiej Ligi Szóstek. O 15:00 rozpoczął się pojedynek pomiędzy Apexem Football i FC Under Forest. Pierwsza połowa meczu toczona była w dość sennym tempie. Faworyzowana ekipa z Podlesia szybko otworzyła wynik spotkania. W 5 minucie na listę strzelców wpisał się Patryk Wengerek i w zasadzie to tyle co warte byłoby odnotowania. Drużyna Thomasa Wielka zadowolona z prowadzenia nie forsowała tempa, kontrolując mecz. Rywale z kolei zbytnio zadania im nie utrudniali, grając dosyć bojaźliwie i zachowawczo. Wynikiem 1:0 zakończyła się pierwsza odsłona meczu. Po przerwie mecz zdecydowanie przyspieszył. Apex po zmianie stron wyszedł zupełnie z innym nastawieniem, co już dwie minuty po wznowieniu dało efekty. Wyrównującym trafieniem popisał się Bartek Grolik. W kolejnych minutach oglądaliśmy bardzo otwartą grę, mnożyły się sytuacje pod obiema bramkami. Ekipa z Podlesia dwukrotnie wychodziła na prowadzenie 2:1 i 3:2 jednak za każdym razem rywale natychmiastowo odpowiadali, dzięki czemu w 43 minucie spotkania mieliśmy wynik remisowy 3:3. Końcówka meczu to prawdziwa huśtawka emocjonalna. Obie drużyny ewidentnie nie były zainteresowane wynikiem remisowym, stawiając wszystko na jedną kartę. Akcje błyskawicznie przenosiły się od jednego pola karnego pod drugie, sytuacji również nie brakowało, jednak szwankowała po obu stronach skuteczność. Gdy wydawało się, że ostatecznie drużyny podzielą się punktami w ostatniej akcji meczu kapitalnym uderzeniem z dystansu popisał się Jakub Maciejewski nie dając bramkarzowi najmniejszych szans. Od razu po akcji usłyszeliśmy ostatni gwizdek sędziego kończący ten kapitalny spektakl, w którym Apex Football pokonał Under Forest 4:3. Dla ekipy z Podlesia porażka oznacza wypadnięcie z wyścigu o koronę mistrzowską i walkę o utrzymanie trzeciej pozycji w tabeli.  

Alliance vs Laga Bonito 

W kolejnym meczu Alliance zmierzył się z Lagą Bonito. Mecz niestety bez historii. Zespół Kamila Jędryki bez nominalnego bramkarza i grą jednego zawodnika mniej w polu nie był w stanie nawiązać równorzędnej walki i uległ w bardzo wysokich rozmiarach 18:2.  

Luz Blues Team vs Oszołomy 

O 17:00 Luz Blues Team podejmował Oszołomów. Zadaniem lidera na ten mecz było wygrać, utrzymując fotel lidera i to też się udało pewne zrealizować. W pierwszej połowie Oszołomy dotrzymywały dzielnie kroku faworytom i długo, bo aż do 24 minuty utrzymywał się rezultat remisowy. Tuż przed przerwą bramkę do szatni zdobył Mateusz Muzalewski dając swojej drużynie skromne jednobramkowe prowadzenie. Po zmianie stron lider przejął całkowicie kontrole nad przebiegiem spotkania grając szybko i co najważniejsze dla niego skutecznie. Kolejne świetne zawody rozegrał Mateusz Muzalewski i ostatecznie Luz Blues Team bez większych problemów pokonał Oszołomów 7:2.  

Hiacynt Tychy vs Oszołomy 

W meczu kończącym sobotnią cześć zmagań Hiacynt Tychy podejmował KS Olimpię Tychy. Przed meczem sporo rozpisywaliśmy się w zapowiedzi o drużynie Aleksandra Furczyka, o tym w jakiej są dyspozycji i jak trudne czeka zadanie obrońców tytułu. Tak też było. Olimpia od pierwszych minut postawiła bardzo trudne warunki gry i wobec dość bojaźliwej postawy faworyzowanego Hiacyntu po 20 minutach prowadziła 1:0, co z przebiegu meczu trzeba przyznać było jak najbardziej sprawiedliwe. Nie można jednak w starciu z najlepszą ofensywą ligi pozwolić sobie na chwilę rozprężenia, a ta przytrafiła się ekipie Furczyka w końcówce pierwszej połowy. Hiacynt za sprawą Jakuba Janiszewskiego wyrównał na 1:1 i takim też wynikiem zakończyła się pierwsza odsłona meczu. Po zmianie stron mecz przyspieszył, obrońcy tytułu podkręcili tempo spychając rywali do obrony, Ci jednak nie chcieli być dłużni i odgryzali się bardzo groźnymi kontratakami. Kluczowym momentem meczu okazała się być 32 minuta meczu. Na prowadzenie wtedy wyszła ekipa Hiacyntu Tychy po kontrze sfinalizowanej przez Mateusza Jurnego. Sporo zastrzeżeń do tej bramki mieli zawodnicy Olimpii, której zdaniem nie powinno być, gdyż wcześniej w polu karnym byli przekonani, że faulowany był Przemysław Jasiński. Sędzia zawodów zdania nie zmienił, co więcej za dyskusje drugą żółtą kartkę a w konsekwencji czerwoną kartkę ujrzał Michał Cebula osłabiając swój zespół grą jednego zawodnika mniej przez 5 minut. Hiacynt nie grał najlepszych zawodów tego dnia, jednak okoliczności jednego więcej zawodnika w polu wykorzystał doskonale odskakując na trzybramkowe prowadzenie 4:1, którego nie pozwolił sobie już wydrzeć. Wprawdzie rywale zdołali za sprawą Jasińskiego trafić w 48 minucie na 4:2, jednak odpowiedź była natychmiastowa. Bramką na 5:2 Mateusz Jurny ustalił wynik spotkania i ostatecznie obrońcy tytułu, po bardzo dobrym i wyrównanym meczu, pokonał Olimpię Tychy 5:2. 

Amsterdam Duet Team vs WKS Orzeł Tychy 

Niedzielną część gier rozpoczął pojedynek Amsterdamu Duet Team z WKS Orzeł Tychy. Było to niewątpliwie bardzo przyjemne popołudnie dla drużyny Krzysztofa Frankowskiego, która trzeba przyznać bez większego wysiłku odniosła cenne i przekonywujące zwycięstwo 11:0. WKS przetrzebiony kontuzjami wyglądał na zespół, który przegrał ten mecz już w szatni wychodząc na niego bez wiary i zaciętości do jakiej zwykle nas przyzwyczaili.  

Tyskie Dzbany vs Tyskie Dziady 

W drugim niedzielnym meczu Tyskie Dzbany zmierzyły się z Tyskimi Dziadami. Mecz pod każdym względem był nieprawdopodobnym widowiskiem, który prawdopodobnie świadkom tego wydarzenia zapadnie na długo w pamięci. Drużyna Mirosława Halka przystąpiła do meczu w praktycznie najsilniejszym 14 osobowym składzie, co przy 5 osobowym zestawieniu bez nominalnego bramkarza w szeregach Dzbanów zwiastowało spore wyzwanie dla trzeciej drużyny ubiegłego sezonu. Przewagę liczebną już w 4 minucie wykorzystały Tyskie Dziady. Szybką akcję precyzyjnym strzałem przy słupku sfinalizował Filip Krzyżowski dając prowadzenie swojej drużynie 1:0. W kolejnych minutach gra się uspokoiła, szeregi Tyskich Dzbanów zasilił szósty zawodnik z pola co pozwoliło na nawiązanie równorzędnej walki. Do przerwy wynik, mimo kilku okazji z obu stron, nie zmieniał się. Początek drugiej połowy podobnie jak pierwszej należał do Tyskich Dziadów, którzy w odstępie dwóch minut dwukrotnie trafili, a autorem bramek został ponownie Filip Krzyżowski. Wysokie prowadzenie wprowadziło delikatnie rozluźnienie w szykach, które natychmiast wykorzystali rywale mający w swoich szeregach doskonale dysponowanego Jakuba Kacprowskiego zamieniającego w 41 minucie rzut karny na bramkę. Nie minęło 60 sekund, a ten sam zawodnik popisał się doskonałym podaniem do Kamila Brasia. Ten w dogodnej sytuacji się nie pomylił i zbliżył swój zespół na odległość zaledwie jednego trafienia. Bramki w krótkim odstępie czasowym mocno nakręciły Tyskie Dzbany stawiając wszystko na jedną kartę. Niestety dla nich w 47 minucie zostali skarceni szybką kontrą i po raz czwarty trafił Filip Krzyżowski. Jakby tego było mało, nie zadowoleni z decyzji sędziego dzisiejszego meczu Jakub Kacprowski i Kamil Braś dali upust swoim emocjom, co skończyło się dla nich czerwonymi kartkami. Na skutek tego ekipa Kacpra Śmigla musiała mecz kończyć w czterech co kazało myśleć, że jest kolokwialnie mówiąc po meczu. Taki chyba również przekaz dotarł do głów zawodników Mirosława Halka, którzy nie wiedzieć czemu przestali grać. W 49 minucie na linii pola karnego sfaulowany został Piotr Przyłubski. Sam poszkodowany podszedł również do jedenastki, którą pewnie wykorzystał podtrzymując nadzieję na remis. O tym, że warto grać do końca nawet w beznadziejnej sytuacji przekonaliśmy się w 50 minucie. W ostatniej akcji meczu stało coś niewyobrażalnego, ponownie w zamieszaniu podbramkowym doskonale zachował się Piotr Przyłubski i mierzonym strzałem przy słupku dał wyrównujące trafienie. Radość w szeregach Tyskich Dzbanów była nieprawdopodobna, lecz trudno się dziwić. Dokonali niemożliwego! Dla takich spotkań nie wątpliwe warto obserwować na żywo Tyską Ligę Szóstek! To nie był jednak koniec emocji związanych z naszymi rozgrywkami.  

Emmanuel Olisadebe vs Czułowianka Tychy II 

O 18:30 rozpoczynał się mecz zamykający jedenastą serię gier. Czułowianka podejmowała Emmanuela Olisadebe. Wobec straty punktów ich sąsiadów z tabeli Under Forest nie pozostało ekipie Janusza Małka nic innego niż wygrać i wykorzystać wpadkę rywali. Przez pierwsze 15 minut oglądaliśmy wyrównane spotkanie, natomiast końcówka pierwszej odsłony należała do drużyny z Czułowa a konkretnie do Jakuba Martinsona, który dwoma trafieniami dał swojej drużynie prowadzenie do przerwy 2:0. Po zmianie stron Emmanuel uporczywie szukał sposobu na pokonanie świetnie dysponowanego w bramka Piotra Anderwalda, któremu oprócz doskonałych interwencji trzykrotnie z pomocą przychodził słupek. W 36 minucie sposób na bramkarza Czułowianki w końcu znalazł Kacper Zagała oddając kapitalny strzał z powietrza w samo okienko dając kontaktowe trafienie. W tym momencie sprawy w swoje ręce wziął Michał Michalak. Popularny “Buben” urządził sobie prawdziwy konkurs strzelecki, a jego 4 trafienia w odstępie 12 minut pozwoliły ekipie z Czułowa odskoczyć na bezpieczną odległość. W końcówce trafienie Dla Emmanuela zaliczył jeszcze Michał Jakubek, ale to było tego wieczoru stanowczo za mało by nawiązać walkę z Czułowianką mająca w swoich szeregach takie indywidualności jak Jakub Martinson czy Michał Michalak. Ostatecznie ekipa Janusza Małka pewnie zwyciężyła 6:2 i dzięki tej wygranej wskoczyła na trzecie miejsce w tabeli. 

Prezentujemy także najlepszych zawodników minionego weekendu: 

Daniel Adamczyk (Hiacynt Tychy) – Pewny punkt w bramce Hiacyntu. Wielokrotnie zatrzymywał groźne ataki KS Olimpii. 

Łukasz Bojarski (Apex Football) – Bezbłędny w wielu sytuacjach w meczu z FC Under Forest. Utrzymywał przez długi czas swój zespół w grze, a dodatkowo zaliczył asystę.  

Mateusz Muzalewski (Luz Blues Team) – Niekwestionowany lider swojej drużyny. Miał udział przy 6 z 7 bramek. Zaliczył hat tricka oraz dołożył 3 asysty. 

Michał Michalak (Czułowianka Tychy II) – Kolejny raz przechyla szale zwycięstwa na korzyść swojego zespołu. Zdobywca 4 bramek oraz asysty. 

Yuri Stets (Alliance) – Król strzelców ubiegłej edycji znowu o sobie przypomniał. W ostatnim meczu zaliczył 4 bramki oraz asystę. 

Filip Krzyżowski (Tyskie Dziady) – Jego zespół będzie chciał jak najszybciej zapomnieć o ostatnim meczu, ale on spisał się bardzo dobrze. Zdobył 3 bramki oraz dołożył asystę dla swojej ekipy. 

Gratulacje panowie!