Fc Karolina- Tyskie Dziady
Na inaugurację 12 kolejki Tyskiej Ligi Szóstek FC Karolina skrzyżowała rękawicę z Tyskimi Dziadami. Obie ekipy mają sporą chrapkę na to by znaleźć się po zakończonej I rundzie rozgrywek w gronie pierwszych dziesięciu drużyn, które będą tworzyć po podziale Ekstraligę. Zerkając na tabelę w mgnieniu oka można było zobaczyć jak ważny zatem dla obydwu stron był sobotni mecz. Spotkanie rozgrywane w mocno zimowej aurze od samego początku stało na wysokim poziomie. Inicjatywa należała do gospodarzy, którzy prowadzili grę jednak to goście dochodzili szczególnie w pierwszych minutach meczu do groźniejszych sytuacji po szybko wyprowadzanych kontrach. Doskonale w bramce Karoliny spisywał się Mateusz Krzyżowski, mający przy tym też sporo sportowego szczęścia, gdyż trzykrotnie z pomocą przychodziło mu obramowanie bramki. Na pierwszego gola musieliśmy czekać do końcówki pierwszej połowy, kiedy to w 22 minucie wynik meczu na 1:0 otworzył Kacper Śmigiel wykorzystując doskonałe otwierające podanie Eryka Dorywalskiego strącone jeszcze po drodze delikatnie przez Adama Włoska. Bramka do szatni mocno wybiła z rytmu gości. Podopieczni Mirosława Halka kompletnie nie przypominali zespołu z pierwszej odsłony, wróciły demony z poprzednich spotkań, gdzie szwankowało wyprowadzenie piłki z własnej połowy jak i powroty do obrony po nieudanych akcjach ofensywnych. Proste błędy Tyskich Dziadów napędzały grę gospodarzy, którzy bezwzględnie je wykorzystywali i przekuwali na kolejne bramki sprawiając, że po zaledwie 5 minutach drugiej odsłony wyszli na czterobramkowe prowadzenie. Po fatalnym otwarciu goście nieco się otrząsnęli i ponownie oglądaliśmy wymianę ciosów. Bramki jednak w dalszym ciągu zdobywali gospodarze. W 35 minucie na 5:0 trafieniem popisał się Kamil Torebka finalizując szybką kontrę wyprowadzoną przez Marcina Musiolika, 7 minut później na 6:0 podwyższył Marcin Barczyk. Grające do końca Tyskie Dziady odpowiedziały w końcówce dwoma trafieniami. To nie był jednak koniec strzelania w tym starciu. W 48 minucie wynik spotkania na 7:2 ustalił Marcin Barczyk pieczętując zwycięstwo swojego zespołu. Porażka podopiecznych Mirosława Halka sprawiła, że ich sytuacja w kontekście walki o pierwszą ligę staje się coraz trudniejsza i na 5 kolejek przed zakończeniem rundy jesiennej zajmują aktualnie 12 pozycję w tabeli z 13 punktami na koncie. Gospodarze po sobotnim triumfie z 16 oczkami plasują się na 10 miejscu.
Fc Jadzia- Las Palmass
W drugim sobotnim meczu również nie zabrakło emocji. Początek meczu zgodnie z przewidywaniami należał do wyżej notowanej ekipy FC Jadzi którzy już w 5 minucie otworzyli wynik meczu po trafieniu Patryka Kobyłki. W kolejnych minutach gospodarze dążyli do podwyższenia rezultatu oddając sporą liczbę strzałów na bramkę Łukasza Baranowskiego. Ten, pomimo że nie jest nominalnym bramkarzem to wywiązywał się ze swojej roli bardzo dobrze. W 14 minucie był już jednak bezradny wobec samobójczego trafienia kolegi z drużyny Bogusza Zagały co pozwoliło gospodarzom odskoczyć na dwubramkowe prowadzenie. Z czasem mecz się wyrównał i coraz częściej do groźnych sytuacji zaczęli dochodzić goście. Sygnał do odrabiania strat dał tuż przed przerwą Sebastian Wieczorek dając kontaktowe trafienie na 2:1. Bramka do szatni była doskonałym bodźcem dla podopiecznych Oliwiera Pawlasa, którzy po przerwie ruszyli ze sporym animuszem i już po 4 minuty od wznowienia gry wyrównali po bramce Dominika Dąbrowskiego. Gospodarze widząc jak małymi kroczkami mecz wymyka się im spod kontroli przyspieszyli kilkukrotnie zatrudniając do interwencji w bramce Baranowskiego. Ten z każdą interwencją nabierał pewności i był sporym utrapieniem dla napastników Jadzi. W 35 minucie kolejny cios wyprowadzili goście. Z błędu bramkarza rywali skorzystał Dominik Dąbrowski dając prowadzenie swojej ekipie 3:2. Jadzia postawiona pod ścianą ruszyła do ataku jednak po raz kolejny w tym sezonie miała spore problemy ze skutecznością. Co gorsza dla nich popełniali rażące błędy w defensywie które przeciwnicy skrupulatnie wykorzystywali. W 41 minucie Las Palmass wyszło na dwubramkowe prowadzenie za sprawą Mateusza Wilkosza. Ekipa Szachnitowskiego nie rezygnowała i odpowiedziała 5 minut później, mierzonym strzałem przy słupku szans Baranowskiemu nie dał Radosław Olek. Na więcej trafień zabrakło jednak już czasu i ostatecznie to Las Palmass sięgnęło po komplet punktów zwyciężając dość niespodziewanie FC Jadzie 4:3. Porażka gospodarzy nie zmieniła ich sytuacji w tabeli i pozostali na 7 pozycji z 20 punktami na koncie, z kolei goście po tym weekendzie przesunęli się z 12 na 11 pozycję z dorobkiem 15 oczek.
Olimpia- Luz Blues Team
Wicemistrzowie w sobotnie mroźne popołudnie skrzyżowali rękawice z nieobliczalną Olimpią która przyzwyczaiła już od kilku sezonów, że jest niezwykle niewygodnym rywalem dla każdego i nie jednemu faworytowi urywała już punkty. Jak trudnym przeciwnikiem są przekonali się o tym tydzień temu Dusiciele sensacyjnie przegrywając 4:2. Podopieczni Agaty Witas zdawali się jednak nic sobie z tego nie robić i praktycznie już po pierwszej połowie rozstrzygnęli mecz na swoją korzyść schodząc na przerwę z czterobramkowym prowadzeniem. Prym w ataku gospodarzy wiódł duet Mateusza Muzalewski & Dawidem Błaszczykiem mający kluczowy udział przy wszystkich trafieniach. Wynik nieco zaciemniał rzeczywisty obraz meczu, gdyż Olimpia miała w pierwszej połowie kilka dogodnych sytuacji jednak doskonale w bramce gości spisywał się Szymon Misik. Po przerwie Olimpia jak to ma zwykle w swoim zwyczaju nie zamierzała rezygnować i od samego początku mocno przycisnęła rywali. Sygnał do odrabiania strat dał w 33 minucie Michał Pustelnik. Ten sam zawodnik 3 minuty później trafił po raz drugi, podobnie jak przy poprzedniej bramce asystował mu Robert Niezgoda. Tym razem odpowiedź wicemistrzów była natychmiastowa. Tuż po wznowieniu gry ze środka boiska doskonałe podanie Tomasza Golińskiego wykończył Mateusz Muzalewski dając wytchnienie swojej drużynie. Ledwie minutę później kolejna szybka kontra gości i kolejna bramka, kolejna autorstwa Muzalewskiego dla którego było to 4 trafienie w meczu. 2 ciosy w krótkim odstępie czasowym mocno ostudziły zapędy ekipy Aleksandra Furczyka przez co tempo spotkania znacznie spadło. Ostatnie słowo w tym starciu należało do ubiegłorocznego króla strzelców Przemysława Jasińskiego który trafieniem na 6:3 ustalił wynik meczu. Luz Blues dzięki wygranej przesunął się z 6 na 4 pozycję w tabeli ze stratą do lidera 6 punktów, natomiast Olimpia pozostaje niezmiennie na 8 miejscu z 18 punktami na koncie.
Lazio- Hiacynt Do meczu zamykającego sobotnią część zmagań niestety nie doszło. Borykający się w dalszym ciągu z kontuzjami i licznymi chorobami zespół Lazio po raz kolejny zmuszony był oddać mecz walkowerem. Nie pozostaje nic innego jak życzyć zawodnikom Tytusa Juszczyka szybkiego powrotu do zdrowia!
Oszołomy- Retail
Niedzielną część zmagań otworzył pojedynek zespołów z dolnych rejonów tabeli, szesnaste w tabeli Oszołomy podejmowały zajmujące ostatnią pozycję Retail. Spotkanie nie należało do porywających widowisk, goście byli w stanie dotrzymać kroku rywalom tylko przez pierwsze 10 minut meczu, kiedy to na tablicy wyników widniał rezultat 2:2. Z biegiem czasu coraz bardziej uwidaczniała się przewaga wyżej notowanych Oszołomów, którzy w dalszym etapie meczu urządzili sobie prawdziwy festiwal strzelecki gromiąc Retail aż 11:3. Doskonałe zawody w szeregach gospodarzy rozegrał Vadim Solar. Autor 3 trafień i 4 asyst był prawdziwym motorem napędowym i poprowadził swój zespół do trzeciego zwycięstwa w tym sezonie.
Eskadra- Centrum
Aż 16 trafień przyniosło kolejne niedzielne spotkanie pomiędzy Eskadrą i Centrum Team. Podopieczni Dominika Warmuza potwierdzili zwyżkującą formę z ostatnich spotkań i pewnie pokonali rywali z Paprocan 11:5. Mecz od samego początku doskonale układał się dla gości, którzy już po zaledwie 2 minutach gry prowadzili 2:0. Kolejne minuty przyniosły prawdziwą wymianą ciosów i grad bramek, lecz i tutaj lepsi okazali się zawodnicy Centrum Team konsekwentnie powiększając swoją przewagę co pozwoliło pewnie zwyciężyć. Po tym spotkaniu goście przeskoczyli niedzielnych rywali w tabeli i z 10 punktami na koncie plasują się aktualnie na 13 pozycji. Tuż za ich plecami na 14 pozycji znajduję się Eskadra z jednym oczkiem mniej.
WKS- Tyscy Wirtuozi
Wyniki wcześniejszych spotkań 12 kolejki sprawiły, że podopieczni Pawła Rendaka stanęli przed szansą nie tylko zgarnięcia 3 punktów z niżej notowanymi Tyskimi Wirtuozami ale i również wskoczenia na 8 pozycję w tabeli z zaledwie 1 punktem straty do plasującej się na 7 pozycji FC Jadzi. Goście nie zamierzali jednak ułatwiać zadania rywalom i od samego początku spotkania postawili im bardzo trudne warunki. Wymiana ciosów w pierwszych minutach sprawiła, że po zaledwie 12 minutach na tablicy wyników widniał rezultat remisowy 2:2. W kolejnych fragmentach sytuacji pod obiema bramkami nie brakowało. Więcej klarownych sytuacji stwarzali sobie goście, jednak to WKS wyprowadził celny cios w 19 minucie za sprawą Adama Kwidzińskiego, a swoją 3 asystę w meczu zanotował Nikodem Chylaszek. Odpowiedź rywali nastąpiła zaraz po przerwie, fantastycznym mierzonym strzałem popisał Kamil Warzecha. Po zmianie stron gra WKS nie wyglądała najlepiej, chaos w grze obronnej powodował, że rywale z dziecinną łatwością dochodzili do sytuacji bramkowych raz po raz zatrudniając do interwencji Niedobeckiego. Ten pomimo kilku świetnych interwencji musiał skapitulować w 33 minucie. Nie pomógł mu w tej sytuacji jeden z obrońców gospodarzy, który niepotrzebnie zwlekał w swoim polu karnym z podaniem. Nieporadność obrońcy wykorzystał błyskotliwy Kamil Warzecha dając prowadzenie swojej ekipie 4:3. 3 minuty później defensor WKS odkupił swoje winy i kapitalnym strzałem z dystansu zdjął pajęczynę z siatki nie dając bramkarzowi rywali najmniejszych szans. Kolejne minuty meczu przyniosły nieco uspokojenia. Obie ekipy zdawały sobie sprawę, że na tym etapie każdy kolejny gol może być decydujący starając się nie wpuszczać przeciwnika pod własną bramkę. Sztuka ta udawała się do 46 minuty. Strzał Adama Kwidzińskiego nad siebie sparował golkiper Wirtuzów Piotrek Zygłowicz, piłka spadając trafiła jednak pod nogi nieobstawionego Chylaszka, któremu nie pozostało nic innego jak trafić do bramki. Goście ani jednak myśleli się poddawać natychmiastowo rzucając się z odsieczą i na minutę przed końcem wyrównali. Rzut wolny z przed linii pola karnego na bramkę zamienił autor swojego 4 trafienia w meczu Kamil Warzecha. WKS chcąc rzutem na taśmę uratować 3 punkty rzucił się do ataku za co zapłacił surową cenę kilkanaście sekund później. Świetnie dysponowani niedzielnego popołudnia Tyscy Wirtuozi w ofensywie wyprowadzili zabójczy i zarazem decydujący cios. Kontrę 2 na 1 mierzonym strzałem wykończył Igor Ryniak dając niezwykle cenne zwycięstwo swojej ekipie 6:5. Fantastyczny spektakl jaki zafundowały nam oba zespoły na pewno nie będą pozytywnie wspominać podopieczni Rendaka dla których porażka w tym meczu miała słodko-gorzki smak. Nie stracili swojej w dalszym ciągu świetnej 9 pozycji w tabeli jednak apetyt rośnie w miarę jedzenia i pozostanie spory niedosyt w ich głowach nie wykorzystanej szansy.
Amsterdam- Dusiciele
Niezwykle elektryzująco zapowiadała się potyczka pomiędzy Amsterdamem Duet Team, a Dusicielami której stawką była 3 pozycja w tabeli. Początek spotkanie nerwowy z obu stron i sporo błędów, nie brakowało natomiast twardej walki w środkowym sektorze boiska. Wynik spotkania dla gospodarzy otworzył w 6 minucie Krzysztof Staniek dobijając strzał z bliskiej odległości Tomasz Cedry. Świetne otwarcie dodało sporego animuszu podopiecznym Krzysztofa Frankowskiego którzy już minutę później podwyższyli na 2:0. Tym razem niesygnalizowanym strzałem ze sporego dystansu popisał Tomasz Cedro. Odpowiedź Dusicieli była tym razem natychmiastowa, kilkanaście sekund później piłka po strzale z ostrego kąta Michała Staniuchy odbiła się od słupka i zatańczyła na linii bramkowej. Tam świetnie znalazł się Jakub Bronkowski nie mając problemu z trafieniem do pustej bramki. W 12 minucie kolejny cios wyprowadzili gospodarze, strzał z ostrego kąta Szymona Urbana zaskoczył nie najlepiej ustawionego w bramce Daniela Drzyzgę dając ponownie swojej drużynie dwubramkowe prowadzenie. Kolejne minuty pierwszej odsłony nie przyniosły więcej bramek. Kilka naprawdę dobrych okazji do zdobycia gola mieli goście jednak nie potrafili znaleźć sposobu na dobrze spisującego się w bramce Piotra Lisickiego. Postawieni pod ścianą Dusiciele od samego początku drugiej połowy ruszyli na ataku. Sygnał do odrabiania strat w 34 minucie dał Mateusz Michalski trafiając na 3:2. Goście poszli za ciosem i zaledwie 5 minut później wyrównali. Rzut karny na bramkę zamienił Jakub Bronkowski który w takich sytuacjach nie zwykł pudłować. Kolejne minuty przyniosły sporo walki, obie strony pilnowały się w defensywie zdając sobie sprawę, że na tym etapie meczu każda bramka może mieć decydujące znaczenie. W 47 minucie szalę na swoją stronę przechylili Dusiciele, to oni za sprawą Michała Staniuchy wyszli na 3 minuty przed końcem na prowadzenie 4:3. Gospodarze nie mając nic do stracenia rzucili się na rywala. Sztuka ta niestety dla nich się nie powiodła, co więcej w 49 minucie gwoździa do trumny Asmterdamu przybił Jakub Bronkowski ustalając wynik meczu na 5:3.
Budowlani- Under Forest
Na zakończenie 12 kolejki Tyskiej Ligi Szóstek lider z podlesia podejmował plasującą się przed tym spotkaniem na 4 miejscu ekipę Budowlanych. Mecz doskonale rozpoczął się dla gości, którzy już w 3 minucie po indywidualnej akcji Mateusza Rawickiego objęli prowadzenie 1:0. Na odpowiedź Budowlanych musieliśmy czekać długo, bo aż do 18 minuty. Z rzutu karnego wyrównujące trafienie dla gospodarzy dał Daniel Toporczyk. To jednak nie był koniec strzelania w pierwszej odsłonie, tuż przed przerwą ponownie na prowadzenie Under Forest wyprowadził kapitan Thomas Wielek. Budowlani ani myśleli rezygnować i od samego początku drugiej odsłony przejęli inicjatywę będąc stroną dominującą. Dobre wejście w mecz po przerwie udokumentowali w 32 minucie. Wychodzący na pozycję sam na sam Michał Michalak został powalony przez jednego z obrońców gości. Sędzia nie miał w tej sytuacji wątpliwości dyktując drugi już rzut karny w tym meczu. Jedenastkę na bramkę po raz kolejny zamienił Daniel Toporczyk. Gospodarze nie zamierzali na tym poprzestawać idąc dalej za ciosem. 2 minuty później dobrze rozegrany rzut z autu wykończył Konrad Sender dając pierwsze prowadzenie w meczu Budowlanym. Radość z prowadzenia nie trwała długo, minutę później na tablicę wyników powrócił ponownie remis za sprawą Radosława Kempy. Ostatnie 10 minut to prawdziwy popis skuteczności lidera, który bezlitośnie wykorzystywał wszystkie błędy rywali i jednak wyraźny ubytek sił. W ciągu zaledwie 7 kolejnych minut aż pięciokrotnie trafili do bramki Andrzeja Kruczyńskiego i ostatecznie zwyciężając 8:3 pozostają na fotelu lidera tabeli.
Tradycyjnie musimy wyróżnić także najlepszych graczy minionego weekendu! Wybór był niezwykle trudny, ale miejsc w drużynie mamy tylko 6, a oto oni:
Mateusz Krzyżowski (FC Karolina) – Bramkarz „Karoliny” w meczu z „Dziadami” popisywał się wspaniałymi interwencjami. Pewny punkt w bramce pozwolił jego drużynie zdobyć ważne 3 punkty.
Sebastian Wieczorek (Las Palmass) – Obrońca Las Palmass dał w sobotnie popołudnie prawdziwy popis. Nieomylny z tyłu, a w dodatku skuteczny z przodu, autor 1 bramki.
Damian Zawisza (Fc Under Forest) – Damian Zawisza przyzwyczaił nas, że jest synonimem doskonałego obrońcy, a „Budowlani” to kolejna drużyna, która mogła się o tym przekonać. Jeden z najmocniejszych punktów drużyny z Podlesia w hicie kolejki.
Mateusz Muzalewski (Luz Blues Team) – Motor napędowy akcji ofensywnych w starciu z KS Olimpia. Autor 3 bramek oraz asysty.
Jakub Bronkowski (Dusiciele) – Zabójczo skuteczny pod bramką rywali. Jego 3 bramki oraz asysta pozwoliły obronić Dusicielom 3 miejsce w tabeli.
Vadim Solar (Oszołomy) – Napastnik Oszołomów dał prawdziwy popis w starciu z „Robotami”. Zdobywca 3 bramek oraz 4 asyst.
Wielkie brawa Panowie! Przy najbliższej kolejce zapraszamy do odbioru kuponów do Megobrebi – Piekarnia Gruzińska Tychy
Dodatkowo zawodnicy szóstki kolejki, którzy zarejestrowali się na wydarzenie na portalu Decathlon Go otrzymają specjalne nagrody od naszego partnera Decathlon Śląsk (Decathlon Mikołów)! Prosimy o kontakt z organizatorami podczas najbliższej kolejki ligowej