Sobota 2 września, na ten dzień czekały całe piłkarskie Tychy! Po blisko 3 miesięcznej przerwie ruszyła III edycja Tyskiej Ligi Szóstek.
Fc Jadzia vs Tyscy Wirtuozi
O 13:00 rozgrywki otworzył pojedynek debiutantów, Fc Jadzia kontra Tyscy Wirtuozi. Obie ekipy stawiły się praktycznie w najsilniejszych składach w iście bojowych nastrojach, co zapowiadało bardzo dobre widowisko. Początek meczu to wzajemne badanie się obu stron i dużo walki w środku pola. Pierwsze nerwy szybciej udało się opanować ekipie Jakuba Szachnitowskiego i to oni w 12 minucie za sprawą Patryka Kobyłko otworzyli wynik spotkania na 1:0. 7 minut później było już 2:0, tym razem autorem trafienia był Jakub Targiel. Takim też rezultatem zakończyła się pierwsza, wyrównana odsłona tego pojedynku. Obie ekipy wyprowadzały sporą ilość ataków, jednak zdecydowanie konkretniejsi pod bramką rywali byli zawodnicy FC Jadzi i zasłużenie schodzili na przerwę z dwubramkowym prowadzeniem. Po zmianie stron obraz gry niewiele się zmienił. Tyscy Wirtuozi postawieni pod ścianą szukali kontaktowej bramki, jednak mieli spore trudności ze sforsowaniem szczelnej obrony rywali. Pewnie w bramce spisywał się Maksymilian Szkucik. W końcówce kropkę nad i postawił kapitan Jakub Szachnitowski ustalając wynik spotkania na 3:0, który zdecydowanie swoją wyróżniającą się postawą na boisku zasłużył na to trafienie. Doskonale zatem rozpoczął się ten sezon dla ekipy FC Jadzia, 3 punkty i czyste konto. Nie pozostaje nic innego jak tylko pogratulować dobrego startu w rozgrywkach. Należy docenić również ich rywali, którzy pomimo porażki zaprezentowali się również z niezłej strony pokazując, że drzemie w nich spory potencjał.
Budowlani 95 Oldboys vs WKS Orzeł Tychy
O 14:00 rozpoczął się pojedynek kolejnego debiutanta, którego jednak nazwa jest dość dobrze wszystkim znana w środowisku piłkarskim, a mowa oczywiście o Budowlani 95 Oldboys. Naprzeciwko nich stanęła ekipa WKS Orzeł Tychy. Tam z kolei doszło podczas letniego okienka transferowego do prawdziwej rewolucji kadrowej. Nazwiska jakie udało się im pozyskać oraz wyniki sparingów pozwalały wierzyć, że tym razem zobaczymy WKS w zupełnie innym wydaniu. Mecz kapitalnie rozpoczął się dla Budowlanych. Już w 2 minucie doskonały odbiór w środku pola zanotował Marcin Skrzypczak natychmiastowo uruchamiając podaniem Janusza Małka. Temu nie pozostało nic innego jak umieścić piłkę w siatce. Tak też uczynił dając prowadzenie swojej drużynie 1:0. W kolejnych minutach zarysowywała się przewaga Budowlanych, którzy grali zespołowo, nie popełniając prostych błędów w defensywie czego nie można było powiedzieć o rywalach. W 12 minucie niesygnalizowanym strzałem z dystansu podwyższył wynik meczu Michał Michalak. 7 minut później było już 3:0, a autorem trafienia został Marcin Skrzypczak. Gdy wydawało się, że zespół Andrzeja Kruczyńskiego w pełni kontroluje mecz kapitalnym strzałem z dystansu popisał Tomasz Piotrowski zdejmując pajęczynę z siatki. Radość w szeregach WKSu nie trwała jednak długo, na listę strzelców ponownie wpisał się Janusz Małek ustalając wynik spotkania do przerwy na 4:1. Po zmianie stron mecz się wyrównał, coraz częściej do głosu zaczynała dochodzić ekipa Pawła Rendaka jednak w kluczowych momentach brakowało spokoju i chłodnej głowy pod bramką. Gdy wydawało się, że mecz zmierza ku pewnej wygranej Budowlanych dał o sobie znać kolejny głośny transfer WKSu, doskonałym mierzonym strzałem przy słupku popisał się Adam Kwidziński dając jeszcze tlen swojej ekipie. Ostatnie minuty to prawdziwa nawałnica pod bramką Andrzeja Kruczyńskiego, 100 % okazji swoich nie wykorzystali Jakub Małek, chwilę później Kacper Tomczak i ostatecznie po gorącej końcówce Budowlani pokonali WKS Orzeł Tychy 4:2 po bardzo dobrym i ciekawym spotkaniu.
Retail Robotics vs Tyskie Dziady
O 15:00 rozpoczął się kolejny pojedynek, debiutant Retail Robotics podejmował Tyskie Dziady. Pierwsza połowa odsłona spotkania nie była zbyt porywającym widowiskiem. Na boisku od pierwszego gwizdka sędziego było sporo nerwowości. Z każdą jednak kolejną minutą rosła przewaga zespołu Mirosława Halka co pozwoliło szybko osiągnąć 3 bramkową zaliczkę po 20 minutach gry. Wysokie prowadzenie wprowadziło spore rozprężenie w szykach obronnych Tyskich Dziadów co wykorzystali rywale za sprawą Ksawerego Ciesielskiego łapiąc kontakt. Radość z bramki nie trwała jednak długo, sprawy w swoje ręce wziął sam prezes Mirosław Halek ustalając wynik spotkania do przerwy na 4:1. Po zmianie stron na boisku dzielił i rządził jeden zespół. Tyskie Dziady podkręciły tempo i zdominowali rywali. Hat trickiem popisał się Dariusz Olszewski, świetne zawody rozegrał również Artem Domanskyi, autor 5 asyst. Mecz zakończył się pewnym zwycięstwem Tyskich Dziadów 11:2 dając sygnał reszcie, że zamierzają powalczyć o wysokie miejsca w tabeli. Dla Retail niewątpliwie była to solidna lekcja futbolu z której na pewno wyciągną wnioski.
Hiacynt Tychy vs Las Palmass
O 16:00 Obrońcy tytułu Hiacynt Tychy podejmował kolejnego debiutanta rozgrywek Las Palmass. Faworytem tego meczu wydawał się być na papierze zespół Jakuba Janiszewskiego. Pierwsza połowa była dość wyrównanym widowiskiem,
szczególnie w początkowych fragmentach, gdzie obie ekipy tworzyły groźne sytuację pod bramkami przeciwników. W 8 minucie wynik spotkania otworzył Piotr Stefanek, który wykorzystał doskonale swoją szybkość i umieścił piłkę w siatce. Bramka ta pozwoliła obrońcom tytułu uspokoić grę i przejąć inicjatywę. Na efekty bramkowe nie trzeba było długo czekać. Bramki kolejno w 12,15 i 22 minucie pozwoliły Hiacyntowi
zejść na przerwę z komfortowym prowadzeniem 4:0. Druga połowa to wyraźna dominacja obrońców tytułu, którzy nie zamierzali przez ani moment spuszczać nogi z gazu. Niewątpliwie należy pochwalić Las Palmass za grę do końca pomimo mocno nie korzystnego rezultatu jednak jakość tego dnia była wyraźnie po stronie Hiacyntu, który odniósł pewne i wysokie zwycięstwo 11:0. Doskonałe zawody w szeregach obrońców tytułu rozegrały nowe nabytki, Adam Borowski i Jakub Kacprowski, którzy zdobyli
solidarnie po 3 bramki w debiucie.
Oszołomy vs Centrum Team
O 17:00 sobotnie zmagania zakończył pojedynek Oszołomów z Centrum Team.
Mecz od pierwszych minut stał na niezłym poziomie, oba zespoły skupiały się przede wszystkim na zabezpieczeniu dostępu do własnej bramki. W 12 minucie fatalny błąd na linii bramkarz- obrona wykorzystali zawodnicy Centrum otwierając wynik spotkania na 1:0. W kolejnych minutach wyraźnie zacięła się gra Oszołomów, którzy zaczęli grać nerwowo i popełniać proste błędy. W 19 minucie na 2:0 podwyższył z rzutu karnego Kamil Staniec. Nie minęło 60 sekund a na tablicy wyników było już 3:0 za sprawą Mateusza Skrzypca. Takim też wynikiem zakończyła się pierwsza połowa spotkania, po której spory niedosyt mogli odczuwać zawodnicy Łukasza Czembora gdyż absolutnie umiejętnościami nie odbiegali od rywali, jednak błędy jakie popełniali były rażące i niezwykle kosztowne. Druga połowa doskonale rozpoczęła się dla Oszołomów. Już w pierwszych sekundach drugiej odsłony kontaktową bramkę zdobył Vadim Solar. Gdy wydawało się, że szybkie trafienie napędzi ekipę z osiedla A do kolejnych
ataków, dosłownie minutę później w kuriozalnych okolicznościach padła bramka samobójcza na 4:1, która mocno ostudziła zapędy zespołu Łukasza Czembora. Oszołomy grając w naszej lidze już trzeci sezon przyzwyczaiły, że niezależnie od tego co by się działo to zawsze grają do końca i tak też było w sobotnie popołudnie. W 48 minucie na 4:2 bramkę zdobył Jacek Długajczyk. Ostatnie sekundy to rozpaczliwe próby ataków, jednak na nic się zdały i to Centrum Team ostatecznie zwyciężył 4:2.
Amsterdam Duet Team vs KS Olimpia Tychy
Niedzielną część zmagań otworzył bardzo ciekawie zapowiadający się pojedynek Amsterdamu Duet Team i KS Olimpia Tychy, które przed sezonem dokonały kilku solidnych wzmocnień. Początek spotkania ostrożny w wykonaniu obu ekip, tak jak można było się spodziewać oglądaliśmy twarde, toczone w bardzo dobrym tempie widowisko. W 11 minucie wynik meczu otworzył Szymon Urban, który wykorzystał bierność obrońców rywali i umieścił piłkę w siatce dając prowadzenie 1:0. Z każdą kolejną minutą zarysowywała się przewaga zespołu Krzysztofa Frankowskiego, często zmuszając bramkarza Olimpii Borysa Detnerskiego do interwencji. W 20 minucie dał się jednak zaskoczyć Krzysztofowi Stankowi, ten widząc wysuniętego bramkarza popisał się sprytnym strzałem lobując go. Minutę później było już 3:0! Tym razem dał o sobie znać nowy nabytek Amsterdamu Mariusz Masternak, który wykorzystał swoje olbrzymie doświadczenie i znalazł wolną przestrzeń do uruchomienia podaniem Damiana Sitka. Temu nie pozostało nic innego jak umieścił piłkę w siatce co też uczynił. Ekipa z osiedla A nie zamierzała na tym poprzestawać i w końcówce pierwszej połowy
w dalszym ciągu szturmowała bramkę Olimpii jednak wynik już nie uległ zmianie.
W przerwie meczu musiało zapewne paść wiele męskich słów po stronie ekipy Aleksandra Furczyka ponieważ już od pierwszej minuty drugiej odsłony zobaczyliśmy zupełnie inne wydanie Olimpii. W 26 minucie kontaktową bramkę na 3:1 zdobył Konrad Warta. 3 minuty później mogło być już 3:2, jednak rzut karny zeszłorocznego króla strzelców Przemysława Jasińskiego obronił Paweł Gulec. To jednak nie zraziło zespołu Olimpii, która w dalszym ciągu napierała i na efekty nie trzeba było długo czekać. W 35 minucie było już 3:2, a a autorem bramki tym razem został Robert Niezgoda. Kolejne bramki wisiały w powietrzu, z kolei w szeregach Amsterdamu narastała nerwowość. Wracały zmory z zeszłego sezonu, gdzie prowadząc wysoko nie potrafili mówiąc kolokwialnie zamknąć meczu. Olimpia widząc zamroczonego rywala niczym rasowy bokser zadawała kolejne ciosy. Najpierw w 41 minucie do wyrównania doprowadził Konrad Warta, a dosłownie 2 minuty później doskonałą indywidualną akcją popisał się Robert Niezgoda dając prowadzenie swojej ekipie 4:3! To jednak nie był koniec zwrotów akcji w tym starciu. Amsterdam wrócił do gry w 47 minucie, wyrównanie dał Damian Sitek zaliczając drugie trafienie w tym meczu. W końcówce spotkania oba zespoły dały się ponieść emocjom dzięki czemu oglądaliśmy KAPITALNE widowisko z prawdziwą wymianą ciosów. W 49 minucie ponownie na prowadzenie wróciła ekipa z osiedla A, doskonałe podanie Tomka Cedry wykończył najmłodszy zawodnik na boisku Maksymilian Małek. To jednak nie był koniec emocji. Ostatnia akcja, rzut rożny dla Olimpii i ponownie dał o sobie znać fenomenalny tego dnia Konrad Warta dając remis 5:5. Takim też rezultatem zakończył się ten horror, który zafundowały nam oba zespoły.
Fc Karolina vs Luz Blues Team
O 16:00 zmierzyły się ze sobą debiutant FC Karolina i Wicemistrz II edycji Tyskiej Ligi Szóstek Luz Blues Team. Mecz rozgrywany był w trudnych warunkach atmosferycznych, jednak nie przeszkodziło to zawodnikom obu zespołów w stworzeniu bardzo dobrego widowiska. Początek meczu mógł być dla wielu zaskoczeniem, to zespół Andrzeja Rukojca był stroną dominującą i mógł, a wręcz powinien prowadzić po 5 minutach 2:0. Tak się jednak nie stało, obyta w bojach ekipa wicemistrza TLS przeczekała trudny dla siebie moment i wyprowadziła uderzenie. W ciągu zaledwie 4 minut zadali rywalom 3 ciosy co mocno podcięło skrzydła zespołu FC Karolina. Ten kto obserwował poczynania Luz Blues Team w zeszłym sezonie ten wie, jak trudno przeciwko nim odrabia się straty. W 15 minucie udało się jednak zdobyć bramkę kontaktową, a autorem jej był Marcin Musiolik popisując się doskonałym uderzeniem pod poprzeczkę. Ostatnie słowo w pierwszej połowie należało jednak do rywali, a bramkę na 4:1 zdobył nowy nabytek Konrad Jakubczyk ustalając wynik spotkania do przerwy. Po zmianie stron wicemistrz przejął kontrolę nad meczem i kolejne trafienia były tylko kwestią czasu. Tak też się stało, w 31 minucie podwyższył Adam Błaszczyk, 5 minut później na 6:1 trafieniem popisał się Mateusz Muzalewski i stało się jasne, że tego meczu już wicemistrzowie z rąk nie wypuszczą. W końcówce pieczęć na zwycięstwie przybił ponownie Mateusz Muzalewski najpierw strzelając swojego trzeciego gola w tym meczu, a chwilę później asystował przy bramce na 8:1 której autorem był Bartłomiej Cieślak. Ostatecznie Luz Blues Team pokonało FC Karolina 8:1. Pomimo wysokiej porażki zawodnicy Andrzeja Rukojca pozostawili po sobie
bardzo dobre wrażenie i na pewno jeszcze w tym sezonie nie raz zaskoczą.
Fc Under Forest vs Dusiciele
O 17:00 rozpoczął się pojedynek okrzyknięty hitem kolejki pomiędzy FC Under Forest i Dusicielami. Początek meczu dla ekipy z Podlesia, która mocno naskoczyła na rywali narzucając bardzo wysokie tempo. To natychmiast przełożyło się na efekt bramkowy i zaledwie po 8 minutach gry mieliśmy już 2:0 po bramkach Bartosza Chwili i Thomasa Wielka. Pierwsza połowa miała jednak swoje fazy. Gdy wydawało się, że Dusiciele bez nominalnego bramkarza nie będą w stanie nawiązać równorzędnej walki w 9 minutę trafieniem na 2:1 popisał się Rafał Bartusiak. Bramka ta mocno podbudowała morale zespołu Miłosza Jakubczyka dzięki czemu mecz nabrał wyraźnie rumieńców, a akcje przenosiły się błyskawicznie z jednego pola karnego pod drugie. W 13 minucie mieliśmy już remis! Doskonałym podaniem Mikołaja Grelewskiego obsłużony został Roman Shchurovskyi, któremu w sytuacji sam na sam nie pozostało nic innego jak umieścić piłkę w siatce. Nakręceni swoją dobrą grą Dusiciele szukali kolejnych okazji i minutę później taką też mieli, jednak fatalnie w 100% sytuacji przestrzelił Mikołaj Grelewski.
Niewykorzystana okazja zemściła się natychmiastowo. Po raz kolejny dobrym podaniem obsłużony został Bartosz Chwila, który w sytuacji sam na sam pewnym mierzonym strzałem ponownie wyprowadził swój zespół na prowadzenie. W 17 minucie było już 4:2, Kacpra Sagana pokonał tym razem Mateusz Rawicki. Bramka ta mocno podcięła skrzydła Dusicielom, jednak na ich szczęście więcej bramek w pierwszej połowie już wpadło i na przerwie obie ekipy schodziły z prowadzeniem Under
Forest 4:2. Zarówno pierwszą jak i drugą połowę lepiej rozpoczęli zawodnicy z Podlesia, zaledwie 90 sekund po wznowieniu rozkojarzenie obrońców Dusicieli wykorzystał Bartosz Chwila urywając się obrońcom i ponownie w sytuacji sam na sam nie miał problemów z pokonaniem Kacpra Sagana. Kolejny minuty upłynęły pod znakiem wymiany ciosów. Najpierw 33 minucie podwyższył na 6:2 Konrad Karolewski, 4 minuty później odpowiedział Mikołaj Grelewski. W ostatnich 10 minutach meczu bramki jednak strzelali już tylko zawodnicy Under Forest, którzy wyraźnie lepiej znieśli trudy spotkania i dołożyli do swojego konta kolejne 4 bramki kończąc mecz wynikiem 10:3. Mecz pomimo wysokiego wyniku absolutnie nie zawiódł. Obie ekipy zaprezentowały się z dobrej strony, szczególnie podopieczni Thomasa Wielka pokazali sporą jakość potwierdzając, że będą się liczyć w grze o najwyższe cele w tym sezonie. Na wyróżnienie na pewno zasługuje postawa Bartosza Chwili i Mateusza Rawickiego, którzy byli zdecydowanie wyróżniającymi się postaciami tego widowiska.
Lazio Vadovitz vs Eskadra Paprocan
O 18:00 odbył się mecz kończący pierwszą serię zmagań Tyskiej Ligi Szóstek. Rękawice skrzyżowały kolejni debiutanci naszych rozgrywek, Lazio Vadovitz podejmował Eskadrę Paprocan. Od samego początku lepiej w niego weszli podopieczni Janka Szoty i w 2 minucie za sprawą Antoniego Witkowskiego otworzyli wynik spotkania na 1:0. W kolejnych minutach oglądaliśmy szybki i wyrównany pojedynek, sporo działo się pod obiema bramkami. W 12 minucie było już 2:0, a bramkę dla Eskadry zdobył tym razem Jacek Gajda. Na kolejne bramki musieliśmy czekać do końcówki pierwszej połowy. Najpierw w 22 minucie kuriozalną bramkę na 3:0 zdobył bramkarz Eskadry Adam Miszkurka, który posłał długą piłkę w kierunku swojego napastnika, ten postawił absorbując uwagę bramkarza rywali przepuścić piłkę, a ta przeleciała obok zdezorientowanego Marcela Gawła. Minutę później odpowiedzieli zawodnicy Tytusa Juszczyka, a autorem trafienia był Łukasz Bonk. Drugą połowę lepiej zaczęli zawodnicy Lazio Vadovitz i to oni po 2 minutach gry cieszyli się z kolejnej bramki na 3:2. Skuteczną akcję sfinalizował Kacper Żurek. W kolejnych minutach trwała zażarta walka o każdy centymetr boiska, pod obiema bramkami kilkukrotnie się kotłowało jednak brakowało chłodnej głowy i spokoju przy wykończeniu akcji. W 45 minucie ponownie na dwubramkowe prowadzenie Eskadrę wyprowadził Jacek Gajda, który był zdecydowanie motorem napędowym swojego zespołu. Radość nie trwała jednak zbyt długo, minutę później kontaktową bramkę zdobył Tytus Juszczyk wlewając nadzieje w szeregi swojej ekipy. W końcówce Lazio Vadovitz postawiło wszystko na jedną kartę szukając gola dającego remis, jednak ta sztuka im się nie udała i to Eskadra mogła się cieszyć po ostatnim gwizdku sędziego z pierwszych trzech punktów.
To był kapitalny weekend, dziękujemy wszystkim zawodnikom za stworzenie świetnych widowisk, kibicom za tak liczne przybycie i do zobaczenia za tydzień!
Wyróżnić należy także zawodników, którzy swoimi popisami udekorowali inaugurację Tyskiej Ligi Szóstek, a o to oni:
- Maksymilian Szkucik (FC Jadzia) –Świetny występ, który zwieńczony został czystym kontem. Wielu bramkarzy naszych rozgrywek czeka już trzeci sezon na czyste konto, a bramkarz FC Jadzi dokonał tego już w swoim pierwszym meczu!
- Adam Borowski (Hiacynt Tychy) – Filar defensywy Hiacyntu. Pewny mecz w obronie, a w dodatku zabójczo skuteczny w ofensywie.
- Damian Sitek (Amsterdam Duet Team) – Jeden z głównych aktorów dreszczowca pomiędzy Amsterdamem, a Olimpia. Pewny w poczynaniach defensywnych i aktywny również pod bramką rywali.
- Mateusz Rawicki (Fc Under Forest) – doskonały występ w hicie kolejki. Motor napędowy swojego zespołu. Zdobywca 2 goli oraz 4 asyst.
- Mateusz Muzalewski (Luz Blues Team) – lider ofensywy swojego zespołu. W meczu z FC Karolina zdobywca hat tricka, do którego dołożył 2 ostatnie podania.
- Konrad Warta (KS Olimpia Tychy) – Kolejny uczestnik fenomenalnego spotkania pomiędzy KS Olimpia, a Amsterdamem. Zdobywca trzech bramek, w tym trzeciej w ostatnich sekundach starcia.
Wielkie gratulacje Panowie! Podczas najbliższej kolejki zapraszamy do organizatorów po odbiór kuponów do Da Grasso Tychy!