Amsterdam- Las Palmass
Początek inauguracyjnego spotkania jedenastej serii gier doskonale ułożył się dla faworyzowanej ekipy Krzysztofa Frankowskiego, która objęła prowadzenie już w 7 minucie po bramce Damiana Nowaka. Okazji do zmiany rezultatu w kolejnych minutach nie brakowało po obu stronach jednak na kolejne trafienia musieliśmy czekać do końcówki pierwszej odsłony. W 19 minucie wynik meczu na 2:0 podwyższył Hubert Imiełowski, na co dosłownie minutę później golem kontaktowym dla Las Palmass odpowiedział Oskar Świętek. Ten sam zawodnik w 22 minucie doprowadził do wyrównania finalizując bardzo ładną i składną akcję gości. Po zmianie stron faworyt podkręcił tempo gry co pozwoliło im po 12 minutach drugiej odsłony wyjść na trzybramkowe prowadzenie. Goście w dalszym ciągu nie zamierzali składać broni i w 41 minucie wykorzystując niefrasobliwość defensorów rywali zdobyli bramkę na 5:3 autorstwa Kamila Ciesielskiego. Na nic te wysiłki się jednak zdały, gdyż dosłownie sekundy później Piotr Kubica tuż po wznowieniu gry zdecydował się na zaskakujący strzał z połowy boiska, który po drodze odbił się jeszcze od jednego z obrońców Las Palmass i wpadł do bramki. Bramka ta zdecydowanie podcięła skrzydła zawodnikom Oliwiera Pawlasa i do końca meczu nie oglądaliśmy już żadnych trafień. Amsterdam Duet Team pokonał ostatecznie 6:3 Las Palmass i z 27 punktami na koncie niezmiennie plasuje się na 5 pozycji, natomiast ich sobotni rywale przesunęli się o jedno oczko w dół i z 12 punktami w tabeli zajmują 12 pozycję.
KS Olimpia – Dusiciele
Pierwsza połowa jednego z ciekawiej zapowiadających się meczów tej kolejki nie była porywającym widowiskiem. Obie drużyny w pierwszych 25 minutach postawiły przede wszystkim na dyscyplinę i rozważną grę w defensywie co spowodowało, że sytuacji bramkowych było jak na lekarstwo. Do przerwy mieliśmy zatem bezbramkowy remis. Nienajlepszą pierwszą odsłonę obie ekipy wynagrodziły kibicom z nawiązką po zmianie stron. Zaledwie po 40 sekundach na prowadzenie Olimpię wyprowadził Dawid Karlik, który precyzyjnym strzałem tuż z przed linii pola karnego zaskoczył Daniela Drzyzgę. Gospodarze widząc, że nie taki diabeł straszny i faworyzowani Dusiciele są tego dnia w ich zasięgu, postanowili pójść za ciosem. 4 minuty później na 2:0 podwyższył Przemysław Jasiński. Podopieczni Miłosza Jakubczyka po dwóch ciosach rywali próbowali się szybko otrząsnąć i jak najszybciej wrócić do meczu jednak mieli tego dnia olbrzymie problemy z konstruowaniem akcji. Na domiar złego popełniali przy tym mnóstwo prostych indywidualnych błędów, które nie dość, że wprowadzały frustrację i nerwowość w ich poczynania to dodatkowo nakręcały groźne kontry rywali. W 42 minucie na potwierdzenie tych słów jeden z wypadów Olimpii zakończył się kolejnym trafieniem, tym razem autorstwa Roberta Niezgody. Dusiciele nie zamierzali jednak rezygnować rzucając wszystko na jedną szale co mocno otworzyło mecz. Chwilę później doskonałą okazję na podwyższenie rezultatu i rozstrzygnięcia losów meczu miał Przemysław Jasiński jednak przegrał pojedynek 1 na 1 z Danielem Drzyzgą. Niewykorzystana sytuacja zemściła się natychmiast, w 44 minucie kontaktową bramkę na 3:1 zdobył Jakub Gawron. Goście nie zamierzali poprzestawać na tym kontynuując napór na bramkę Detnerskiego, który miał w ostatnich minutach pełne ręce roboty. W 48 minucie musiał jednak skapitulować po raz drugi, tym razem sposób na bramkarza Olimpii znalazł Rafał Bartusiak. Gospodarze odpowiedzieli natychmiastowo. Zaledwie kilkanaście sekund później na 4:2 podwyższył Dawid Karlik stawiając przysłowiową kropkę nad i. Po dramatycznym i pełnym dramaturgii spotkaniu Olimpia pokonała ostatecznie Dusicieli 4:2 dzięki czemu umocniła swoją pozycję na 8 miejscu w tabeli z 18 punktami na koncie. Ekipa Miłosza Jakubczyka natomiast zakończyła tym samym swoją niesamowitą serię dziewięciu wygranych z rzędu i z 4 punktami straty do lidera zajmują aktualnie 3 miejsce w rozgrywkach Tyskiej Ligi Szóstek.
Hiacynt- Oszołomy
W przedostatnim spotkaniu sobotnich zmagań doszło do prawdziwego pogromu. Podopieczni Łukasza Czembora borykający się z licznymi brakami kadrowymi przystąpili do meczu zaledwie w pięcioosobowym składzie co nie pozwoliło im w żadnym stopniu na podjęcie równorzędnej walki z obrońcami tytułu i ulegli w niesamowicie wysokich rozmiarach, bo aż 28:0. Jest to jak do tej pory najwyższy rezultat w tym sezonie, ale co ciekawe nie najwyższy w całej historii rozgrywek Tyskiej Ligi Szóstek.
Luz Blues Team- Tyscy Wirtuozi
Na zakończenie sobotnich zmagań wicemistrzowie również nie mieli większych problemów z odniesieniem zwycięstwa z przedostatnim w tabeli zespołem Tyskich Wirtuozów. Mecz ułożył doskonały początek w wykonaniu gospodarzy, którzy prowadzili po zaledwie 10 minutach 3:0 kontrolując w pełni przebieg wydarzeń na boisku. W kolejnych minutach impet ataków wicemistrza nieco osłabł dzięki czemu mecz się wyrównał i oglądaliśmy wymianę ciosów. Obie ekipy do przerwy zdobyły po 2 trafienia co pozwoliło utrzymać Luz Blues trzybramkowe prowadzenie 5:2. Po zmianie stron obraz meczu się nie zmienił i w dalszym ciągu to ekipa Agaty Witas kontrolowała przebieg meczu. Podobnie jak w pierwszej odsłonie gospodarze dołożyli do swojego konta bramkowego kolejne 5 trafień, na co rywale odpowiedzieli ponownie tylko dwiema bramkami co dało w końcowym rezultacie pewne i przekonywujące zwycięstwo Luz Blues Team 10:4. Co ciekawe wynik tego spotkania nie zmienił pozycji obu zespołów w ligowej tabeli, gospodarze z 25 punktami pozostają na 6 pozycji w tabeli z kolei Tyscy Wirtuozi niezmiennie zasiadają na przedostatnim miejscu z 4 punktami na koncie.
Eskadra – Tyskie Dziady
Niedzielną część zmagań jedenastek serii gier Tyskiej Ligi Szóstek rozpoczęliśmy od prawdziwego rollercoastera w wykonaniu ekip Eskadry i Tyskich Dziadów. Pierwsza połowa nie wskazywała na to, aby w tym pojedynku miało dojść do niesamowitych zwrotów akcji. Podopieczni Mirosława Halka doskonale rozpoczęli mecz i już po 5 minutach gry prowadzili 3:0. W 8 minucie kontaktowe trafienie dla Eskadry dał Maksymilian Biernacki na co rywale natychmiastowo odpowiedzieli trafieniem na 4:1 Artema Dumanskyiego. Kolejne trafienia dla Tyskich Dziadów wydawały się być tylko kwestią czasu, którzy z sporą łatwością tworzyli sobie kolejne sytuacje bramkowe. Słaba skuteczność spowodowała jednak, że więcej trafień w pierwszej połowie już nie oglądaliśmy. Po zmianie stron mecz zdecydowanie przyspieszył, głównie za sprawą gospodarzy którzy mając trzybramkową stratę zmuszeni byli do otworzenia się by odrobić straty. Sygnał do odrabiania strat dał Maksymilian Biernacki, ten swoim drugim trafieniem w meczu pozwolił swojej drużynie zbliżyć się na dwubramkową odległość. W kolejnych minutach akcje przenosiły się od jednego pola karnego pod drugie, Tyskie Dziady raziły w dalszym ciągu nieskutecznością co bezwzględnie zaczęli wykorzystywać rywale karcąc ekipę Mirosława Halka raz po raz za nie wykorzystane sytuację. Pomiędzy 35 i 42 minutą meczu gospodarze trafili do siatki przeciwnika aż 4-krotnie wychodząc na prowadzenie 6:4. To nie był jednak koniec niesamowitych zwrotów akcji, zaledwie dwóch minut potrzebowali goście by zniwelować straty i doprowadzić do remisu 6:6! Końcówka meczu to prawdziwa wymiana ciosów z obu stron, nikogo nie interesował w tym pojedynku podział punktów. Gdy wydawało się, że jednak na nic zdadzą się szaleńcze ataki obu ekip, rzutem na taśmę dosłownie w ostatniej akcji meczu trafił na 7:6 dla Tyskich Dziadów Artem Dumanskyi dająć swojej ekipie niesamowicie ważne punkty w kontekście walki o 1 ligę.
FC Jadzia- Retail Robotics
W drugiej niedzielnej potyczce faworyt jakim był zespół Jakuba Szachnitowskiego nie zawiódł i pewnie pokonał w meczu bez większych emocji Retail Robotics 7:0. Spotkanie od pierwszej od ostatniej minuty przebiegało pod dyktando gospodarzy, którzy mogli wygrać w zdecydowanie wyższych rozmiarach jednak kapitalne zawody w bramce rywali rozegrał Sebastian Ogniewski często wyciągając strzały wydające się być już nie do obrony, za co musiał został nagrodzony wyróżnieniem do szóstki kolejki.
Lazio- FC Under Forest
Jako trzeci w kolejności niedzielnych zmagań Tyskiej Ligi Szóstek planowo miał odbyć się pojedynek pomiędzy Lazio i FC Under Forest, jednak zdziesiątkowani kontuzjami i chorobami zawodnicy Tytusa Juszczyka zmuszeni byli oddać mecz walkowerem za co zgodnie z regulaminem zostaje im odjęty 1 punkt w tabeli. Zawodnicy Thomasa Wielka zatem bez gry utrzymują fotel lidera tabeli, natomiast dla Lazio oznacza to spadek na 15 pozycję w tabeli z 6 punktami na koncie.
WKS – Centrum
Kolejne szalone spotkanie w jedenastej kolejce Tyskie Ligi Szóstek zafundowały nam ekipy WKS Orzeł Tychy i Centrum Team. Pierwsza połowa nie zwiastowała wielkich emocji w tym starciu, gospodarze wykorzystali doskonale słabe punkty rywali i już po 5 minutach gry prowadzili 2:0. Kolejne minuty meczu stały na dobrym poziomie, sporo się działo pod obiema bramkami jednak na kolejne trafienie musieliśmy czekać do końcówki pierwszej odsłony. W 23 minucie na 3:0 podwyższył Krzysztof Kilian pozwalając swojej drużynie zejść na przerwę z trzybramkową zaliczką. Po zmianie stron do pracy zabrali się podopieczni Dominika Warmuza, którzy wyszli na drugą połowę zupełnie odmienieni. Tempo gry jakie narzucili rywalom spowodowało, że Ci mieli olbrzymie problemy z konstruowaniem akcji. W 32 minucie sygnał do odrabiania strat dla Centrum dał Kamil Staniec obsłużony dobrym podaniem Bruno Toporczyka. Chwilę później odpowiedzieć rywali mogła być natychmiastowa. Po niesamowitym rajdzie Krzysztofa Kiliana ten upadł w polu karnym rywali za co sędzia postawił podyktować rzut karny. Rywale mocno nie zgadzali się z tą decyzją arbitra, jednak ten niewzruszony podyktował jedenastkę. Poszkodowany w tej sytuacji zawodnik jednak przyznał, że nie był faulowany i po naradzie z zespołem postawił nie strzelać rzutu karnego tylko oddać piłkę rywalom, za co należą się zawodnikowi jak i całej drużynie WKS Orzeł Tychy olbrzymie uznanie i podziw. Chcąc być w zgodzie z własnym sumieniem, postanowili wynik sportowy przedłożyć nad wynik sportowy. Sytuacja ta podziałała jeszcze bardziej mobilizująco na gości, którzy z jeszcze większą intensywnością i determinacją szturmowali bramkę Niedobeckiego. W 43 minucie prowadzenie gospodarzy stopniało już do zaledwie jednego trafienia, składną akcję Centrum wykończył po podaniu Radlińskiego Piotr Szlendak. Podopieczni Warmuza poczuli krew i poszli za ciosem. 2 minuty później mieliśmy już remis 3:3. Autorem bramki ponownie został Piotr Szlendak, który co warto wspomnieć większą część meczu spędził na bramce i dopiero w końcówce meczu wrócił na swoją nominalną pozycję zostając bohaterem swojej drużyny. Ostatnie minuty również należały do gości, którzy czuli, że są w stanie sięgnąć po komplet punktów i długo wyczekiwane zwycięstwo. Ostatecznie ta sztuka się nie udała i po niesamowitej i pełnej dramaturgii końcówce obie ekipy podzieliły się punktami remisując 3:3.
Budowlani- FC Karolina
Pojedynek okrzyknięty mianem hitu kolejki nie rozczarował. Mecz od pierwszych minut stał na bardzo wysokim poziomie rozgrywanym na wysokiej intensywności. Faworyzowani w tym starciu Budowlani mieli spore problemy z dobrze zorganizowaną ekipą Andrzeja Rukojca, którzy szczególnie w pierwszych minutach byli znacznie groźniejsi i to oni mogli, a wręcz powinni prowadzić. Dwie stuprocentowe sytuację w jakich znalazł się Mariusz Jaworski nie zakończyły się jednak trafieniem. Wraz z upływem czasu gospodarze zaczęli dochodzić do głosu i również odgryzać się groźnymi atakami, po których do interwencji zmuszony w bramce Karoliny Mateusz Krzyżowski. Gdy wydawało się, że na przerwę obie ekipy zejdą z rezultatem bezbramkowym w ostatniej akcji pierwszej połowy zaskakujący strzał oddał z przed pola karnego Andrzej Brzęk kompletnie zaskakujący bramkarza gości. Bramka z końcówki pierwszej odsłony ewidentnie podcięła skrzydła gościom, którzy po zmianie stron nieznacznie obniżyli poziom gry. Zaczęły się pojawiać banalne błędy w obronie i przy wyprowadzaniu piłki z własnej połowy, co doświadczona ekipa rywali bezwzględnie wykorzystywała. W 28 minucie na 2:0 Podwyższył Marcin Skrzypczak. Ten sam zawodnik dwie minuty później trafił na 3:0, wykorzystując bierność obrońców rywali. Gospodarze zadowoleni z trzybramkowej zaliczki w kolejnych minutach nieco spuścili z tonu, wyczekując na własnej połowie swoich szans w kontratakach. Taktyka ta sprawdzała się doskonale, zawodnicy Andrzeja Rukojca mieli olbrzymie problemy z przedostaniem się pod bramkę Piotra Wachela, nie mówiąc już o stworzeniu jakiejkolwiek klarownej sytuacji. Kontrola jaką w meczu posiadali Budowlani uśpiła ich czujność w 43 minucie. Trafienie dające kontakt w meczu dla gości dał Artur Giza. 3 minuty później zrobiło się jeszcze ciekawiej, pechowo interweniujący w pojedynku powietrznym jeden z obrońców gospodarzy umieścił piłkę głową do własnej bramki co zwiastowało olbrzymią emocję w końcówce. Na więcej podopieczni Andrzeja Kruczyńskiego już nie pozwoli umiejętnie trzymając rywali z daleka od własnej bramki i ostatecznie pokonali po bardzo interesującym spotkaniu FC Karolinę 3:2. Kolejne wygrana gospodarzy pozwoliła im pozostać w wyścigu o 1 miejsce na koniec rundy plasując się na 4 pozycji z 4 punktami straty do lidera. Dla gości z kolei porażka oznacza przesunięcie się w tabeli o jedno oczko w dół na 11 miejsce. Walka zatem o to kto zagra na wiosnę w pierwszej lidze zapowiada się niesamowicie pasjonująco!
Przedstawiamy także głównych aktorów minionego weekendu:
Sebastian Ogniewski (Retail Robotics) – pomimo porażki bramkarz Retail nie może sobie wiele zarzucić. Wiele jego interwencji pozwoliło zmniejszyć rozmiary porażki!
Dawid Karlik (KS Olimpia Tychy) – jeden z bohaterów wygranej Olimpii nad Dusicielami. Bezbłędny w obronie, a w ataku zabójczo skuteczny. Strzelec dwóch bramek i zdobywca jednej asysty.
Michał Wąsik (Hiacynt Tychy) – obrońca Hiacyntu popisał się nie lada skutecznością w starciu z Oszołomami. Zdobywca hat tricka oraz 6 asyst.
Artem Dumanskyi (Tyskie Dziady) – jego występ pozwolił dopisać cenne 3 punkty ekipie „Dziadów”. Strzelec hat tricka oraz autor jednego końcowego podania.
Marcin Skrzypczak (Budowlani 95 Oldboys) – Napastnik budowlanych był wyróżniającą się postacią w „hicie kolejki”. Strzelec dwóch bardzo ważnych bramek oraz zdobywca asysty.
Piotr Szlendak (Centrum Team) – Zawodnik Centrum przez większość spotkania zastępował nominalnego bramkarza drużyny, a i tak w końcówce zaaplikował dwie arcyważne bramki dla swojego zespołu!
Wielkie brawa Panowie! Przy najbliższej kolejce zapraszamy do odbioru kuponów do Da Grasso Tychy
Dodatkowo zawodnicy szóstki kolejki, którzy zarejestrowali się na wydarzenie na portalu Decathlon Go otrzymają specjalne nagrody od naszego partnera Decathlon Śląsk (Decathlon Mikołów)! Prosimy o kontakt z organizatorami podczas najbliższej kolejki ligowej