Relacja z 4 kolejki Tyskiej Ligi Szóstek 2023/2024

Retail Robotics – Luz Blues Team

Mecz, od którego rozpoczęliśmy 4 serię gier nie był porywającym widowiskiem. Wynik meczu ustawiła pierwsza połowa, w której ekipa Agaty Witas zdominowała rywala narzucając im swoje warunki gry. Pierwsze skrzypce grał po raz kolejny Mateusz Muzalewski kompletując już po 20 minutach hat tricka. Pierwsza odsłona zakończyła się rezultatem 8:1. Po zmianie stron faworyci wyraźnie spuścili z tonu, a szanse gry dostali zawodnicy rezerwowi przez co mecz się nieco wyrównał. Kolejne 2 trafienia dołożyli Bartłomiej Cieślak i Mateusz Kudela, z kolei rywale zdołali odpowiedzieć bramką Michała Pająka ustalając wynik meczu na 10:2.

FC Under Forest- Eskadra Paprocany

Ubiegły sezon okazał się być poligonem doświadczalnym dla drużyny Thomasa Wielka, który na dość wczesnym etapie wypadł z gry o najwyższe cele potykając się z niżej notowanymi rywalami. Jak przystało na doświadczony zespół wnioski zostały wyciągnięte i w tegorocznych rozgrywkach oglądamy Under Forest od samego początku na najwyższych obrotach. Nie inaczej mogło być w sobotnie popołudnie. Przyszło im się zmierzyć z rywalem, który również ma za sobą udany początek sezonu z 6 punktami na 9 możliwych do zdobycia, co jak na debiutanta jest bardzo dobrym wynikiem. Początek meczu nieco zachowawczy, oba zespoły z rozwagą budowały swoje ataki, starając się przede wszystkim zabezpieczyć dostęp do własnej bramki. Z czasem zaczęła się zarysowywać przewaga ekipy z Podlesia, która coraz częściej gościła pod polem karnym rywali wypracowując sobie sytuacje bramkowe. W 11 minucie przewaga udokumentowana została trafieniem. Składną akcję gospodarzy sfinalizował Patryk Wengerek otwierając wynik meczu na 1:0. Po bramce w dalszym ciągu inicjatywa należała do Under Forest, które miał sporą przewagę w posiadaniu piłki. Eskadra szukała swoich szans w kontratakach jednak z trudem przychodziło stwarzanie sytuacji bramkowych. Nic nie zapowiadało jednak tego, co wydarzyło się w końcówce pierwszej odsłony meczu. Gospodarze w odstępie zaledwie 3 minut zaaplikowali rywalom 3 trafienia i na przerwę zeszli z komfortowym czterobramkowym prowadzeniem. Po zmianie stron mecz się zdecydowanie otworzył. Eskadra nie mająca nic do stracenia zaczęła grać zdecydowanie wyżej i ofensywniej dzięki czemu widowisko nabrało rumieńców. Akcje przenosiły się błyskawicznie od jednego pola karnego do drugiego. Świetnie spisywali się obaj bramkarze. Na pierwsze trafienie w drugiej odsłonie musieliśmy czekać do 36 minuty. Kolejny cios ekipy z Podlesia wyprowadził Damian Zawisza zdejmując pajęczynę z siatki. Bramka ta mocno ostudziła zapędy Eskadry i ponownie kontrolę nad meczem przejęli gospodarze. To nie był jednak koniec strzelania. W 41 i 43 minucie kolejne 2 trafienia dołożyli Grzegorz Nowak i Bartosz Chwila ustalając wynik spotkania na 7:0. Było to jak najbardziej zasłużone zwycięstwo Under Forest, które w dalszym pociągu pozostaje w gronie niepokonanych zespołów w tegorocznych rozgrywkach Tyskiej Ligi Szóstek.

KS Olimpia Tychy- Lazio Vadowitz

Olimpia w przeciwieństwie do poprzedniego sezonu potrafi w tegorocznych rozgrywkach grać nie tylko widowisko, ale co najważniejsze dla nich solidnie punktować. Ekipa Aleksandra Furczyka ma za sobą bardzo udany start pozostając ciągle w gronie zespołów niepokonanych. Ich sobotni rywale jak do tej pory przeplatali dobre mecze z nieco słabszymi i z 4 punktami na koncie przystępowali do tego pojedynku. Pierwsze minuty spotkania nie były wielkim zaskoczeniem. Goście przyzwyczaili w tym sezonie do oddawania inicjatywy rywalom wyczekując swoich szans w szybkich kontrach. Ta taktyka nie przyniosła jednak efektów w pierwszej odsłonie tego pojedynku. W 11 minucie wynik meczu dla Olimpii otworzył Robert Niezgoda, który od początku sezonu jest prawdziwym motorem napędowym swojego zespołu zwiększając siłę rażenia w ofensywie. Gospodarze poszli za ciosem i w ciągu zaledwie 3 minut kolejne trafienia zanotowali Jarosław Sowa i Robert Niezgoda. W końcówce pierwszej połowy pomimo kilku okazji z obu stron górą w pojedynkach z napastnikami wychodzili bramkarze przez co więcej bramek już nie oglądaliśmy. Po zmianie stron rozpędzona ekipa Furczyka kontynuowała ataki chcąc jak najszybciej zamknąć mecz. Worek z bramkami w drugiej odsłonie otworzył król strzelców ubiegłego sezonu Jasiński, chwilę później było już 5:0 po bramce Conrada. Wszystko szło łatwo, miło, przyjemnie i wydawało się jest, że kolokwialnie mówiąc „jest po meczu”. Nic bardziej mylnego. Zaledwie 60 sekund potrzebowali goście by wykorzystać rozprężenie Olimpii i zdobyć 2 gole. Oba autorstwa Tytusa Juszczyka. W następnych minutach oglądaliśmy wymianę cios za cios, która zakończyła się w 47 minucie kolejnym trafieniem Lazio. Po składnej akcji kontaktowe trafienie zdobył Rafał Bałdyga. Odpowiedź gospodarzy mogła i powinna być natychmiastowa. Rzut karny Jasińskiego fantastycznie obronił Rafał Matlachowski! Niewykorzystana jedenastka zemściła się kilkanaście sekund później, kontrę Lazio na 5:4 sfinalizował ponownie Bałdyga zbliżając swój zespołu do rywali na odległość zaledwie jednego trafienia. Bramka wyrównująca wisiała w powietrzu. Emocję sięgały zenitu, goście widząc zamroczonych rywali rzucili się do ataku i to co w 33 minucie przy stanie 5:0 wydawało się być niemożliwe mogło ziścić się w ostatnich sekundach meczu. W sytuacji sam na sam do remisu mógł doprowadzić Maksymilian Grześka jednak w doskonałej sytuacji nie trafił czysto w piłkę. Więcej bramek już nie zobaczyliśmy i po prawdziwym rollercoasterze Olimpia ostatecznie pokonała Lazio 5:4. Wielkie brawa należą się zawodnikom Tytusa Juszczyka, którzy pomimo bardzo nie korzystnego rezultatu dzięki swojej ambitnej postawie byli o krok od największego powrotu do meczu w historii naszych rozgrywek!

Hiacynt Tychy – WKS Orzeł Tychy

Jest to 3 konfrontacja tych drużyn w historii. Dotychczasowy bilans nie pozostawia żadnych wątpliwości, gdzie dwukrotnie górą okazywali się być obrońcy tytułu. Tym razem miało być inaczej, przebudowany zespół Pawła Rendaka przeszedł prawdziwą metamorfozę. Pierwsza połowa meczu potwierdziła, że to nie będzie spacerek dla gospodarzy. Przewaga od pierwszych minut faworyta nie podlegała żadnej dyskusji jednak pod bramką Krzysztofa Niedobeckiego byli rażąco nieskuteczni. Na pierwszego gola musieliśmy czekać do 10 minuty. W polu karnym faulowany został Jakub Martinson i sędzia nie miał wątpliwości wskazując na jedenasty metr. Rzut karny pewnym strzałem na bramkę zamienił Kuba Kacprowski. W kolejnych minutach Hiacynt kontynuował szturm na bramkę Krzysztofa Nieboeckiego, jednak to WKS odpowiedział. W 17 minucie rzut wolny na bramkę zamienił Adam Kwidziński, który wykorzystał wolną przestrzeń obok muru zaskakując Patryka Nowakowskiego. Końcówka pierwszej połowy należała już gospodarzy. Najpierw w 24 minucie trafił Bała, chwilę później trafieniem do szatni na 3:1 popisał się Beniamin Drążek ustalając wynik do przerwy na 3:1 Po zmianie stronie gra toczyła się głównie na połowie gości, którzy mieli olbrzymie problemy z wyjściem pod pressingu rywali. Z biegiem czasu zaczęły się mnożyć proste indywidualne błędy ekipy Jakuba Małka, które skrzętnie wykorzystywali obrońcy tytułu zadając w drugiej odsłonie aż 8 ciosów. Hat trickiem popisał się kapitan zespołu Jakub Janiszewskiego prowadząc swój zespół do przekonywującego zwycięstwa 11:1. Tym samym Hiacynt zapisał kolejne cenne 3 oczka wskakując na 4 miejsce w tabeli.

FC Karolina- Centrum Team

Na początek niedzielnych zmagań mecz zespołów mający za sobą trudny początek sezonu. FC Karolina przed tym meczem obok Retail Robotics zamykała tabelę z zerową zdobyczą punktową, natomiast ich rywale do tego meczu przystępowali z trzema oczkami na koncie. Pierwsza połowa zakończona jednobramkowym remisem toczona była w dobrym tempie, akcje szybko przenosiły się z pod jednego pola karnego pod drugie. W 10 minucie dla Centrum trafił Adam Tomczyk, z kolei dla Karoliny w 23 minucie trafił Kacper Śmigiel. Po zmianę stron pierwsze 10 minut upłynęło pod znakiem wymiany ciosów z której górą wychodzili obaj bramkarze. Sytuacja zmieniła się w 38 minucie, kiedy to na prowadzenie wyszli gospodarze po bramce Adama Włoska. Nie minęła minuta i mieliśmy ponownie remis. Na listę strzelców wpisał się tym razem Piotr Szlendak. Centrum poszło za ciosem i 3 minuty później wróciło na prowadzenie 3:2 za sprawą Jakuba Laskowskiego. Karolina jednak nie zamierzała rezygnować i w kolejnych minutach przycisnęła rywali spychając ich do głębokiej defensywy. Efekty nadeszły w 47 minucie, wyrównał Artur Giza. Zespół Andrzeja Rukojca wyczuwając olbrzymią szansę na pierwszych komplet punktów poszedł za ciosem. W 48 minucie doskonałą kontrę dwójkową wykończył Śmigiel dając prowadzenie swojej drużynie 4:3. Dosłownie sekundy po wznowieniu gry potknął się jeden z obrońców Centrum co błyskotliwie wykorzystał Marcin Musiolik zdobywając trafienie na 5:3. To nie był jednak koniec emocji w tym meczu! Goście nie zamierzali się poddawać i odpowiedzieli natychmiastowo golem Mateusza Skrzypca. Chwilę później nieodpowiedzialnie zachował się bramkarz FC Karoliny, który za opóźnianie gry został ukarany żółtą kartką i ostatnie sekundy jego zespół musiał sobie radzić w liczebnym osłabieniu. Ostatnie fragmenty pojedynku zapowiadały się niesamowicie! Wynik meczu ostatecznie nie uległ zmianie, chociaż w ostatniej akcji meczu jeszcze kapitalną okazję na wyrównanie z piątego metra zmarnował jeden z napastników Centrum. Gospodarze zwyciężając 5:4 zainkasowali tym samym pierwszy komplet punktów. Brawa należą się jednak dla obu ekip, które stworzyły doskonałe widowisko.

FC Jadzia – Tyskie Dziady

Pierwsze minuty upłynęły pod znakiem wzajemnego badania sił przez oba zespoły. Na pierwsze trafienie czekaliśmy aż do 9 minuty. Prowadzenie Tyskim Dziadom dał Dariusz Olszewski wykorzystując świetnie podanie Śladkowskiego. Zawodnicy Kuby Szachnitowskiego dążyli do szybkiego wyrównania, jednak dwukrotnie na ich drodze stawała poprzeczka. W 21 minucie sytuacja FC Jadzi stała się jeszcze trudniejsza, drugie trafienie dla rywali dał Rafał Bednarczuk. Końcówka pierwszej połowy w wykonaniu gospodarzy była jednak piorunująca i w zaledwie 30 sekund odrobili wszystkie straty. Najpierw kontaktową bramkę zdobył strzałem z dystansu Patryk Kobyłko, chwilę później wyrównał Filip Pompa i na przerwę oba zespoły zeszły z remisem 2:2. Druga połowa od samego meczu przebiegała pod dyktando ekipy Kuby Szachnitowskiego, którzy raz po raz szturmowali bramkę Łukasza Rumińskiego jednak razili nieskutecznością. W 32 minucie udało się przełamać i na prowadzenie gospodarzy wyprowadził Bartosz Izodorczyk. Bramka nie ostudziła zapędów Jadzi. Widząc słabnących rywali w dalszym ciągu atakowali chcąc zamknąć mecz kolejnymi trafieniami. Bramka Rumińskiego pozostała jednak jak zaczarowana, co gorsza w 45 minucie niewykorzystane sytuacje boleśnie się zemściły. Wyrównanie Tyskim Dziadom dał autor drugiej bramki w tym meczu – Darek Olszewski. Końcowe fragmenty spotkania w dalszym ciągu należały dla gospodarzy jednak w klarownych sytuacjach brakowało chłodnej głowy i ostatecznie obie ekipy podzieliły się punktami remisując 3:3. Patrząc na przebieg całego pojedynku nie wątpliwie spory niedosyt będzie towarzyszył zawodnikom FC Jadzia jednak, jeśli nie wykorzystuje się tylu 100% sytuacji bramkowych to trudno marzyć o wygrywaniu.

Las Palmass- Dusiciele

Faworytem spotkania wydawali się być Dusiciele posiadający w swoich szeregach wiele świetnych indywidualności. Las Palmass jak dotychczas przeplata dobre występy nieco słabszymi i wydaje się ciągle nie pokazali jeszcze swojego pełnego potencjału. Pierwsza połowa upłynęła pod znakiem dominacji ekipy Miłosza Jakubczyka, która po dwóch trafieniach Michała Staniuchy i jednym Jakuba Gawrona prowadziła do przerwy pewnie 3:0. Po zmianie stron Dusiciele nieco spuścili z tonu, a z kolei Las Palmass nie mające nic do stracenia ruszyła do ataku co spowodowało, że w kolejnych minutach oglądaliśmy akcje cios za cios. W 29 minucie prowadzenie gości podwyższył Jakub Gawron. Chwilę później odpowiedzieli rywale, po świetnej indywidualnej akcji Dominika Dąbrowskiego. Ten mijając 3 rywali oddał potężny strzał z dystansu nie dając szans Jakubowi Bronkowskiem. Minutę później było już tylko 4:2, kolejne trafienie gospodarzom dał Kamil Ciesielski. Rozprężenie w szeregach Dusicieli nie trwało długo i na 5:2 w 34 minucie podwyższył Michał Staniucha kompletując Hat-tricka. W kolejnych minutach goście kontrolowali mecz dokładając kolejne 3 trafienia. Rywale odpowiedzieli dwukrotnie i ostatecznie Dusiciele pewnie zwyciężyli Las Palmass 8:4.

Budowlani- Tyscy Wirtuozi

Jak do tej pory Budowlani pozostają jedynym zespołem w stawce, którzy ciągle nie stracili punktu. W odniesieniu kolejnego zwycięstwa plany pokrzyżować zamierzali im Tyscy Wirtuozi. Ekipa Mateusza Dużego jak do tej pory zdobyła w 3 spotkaniach zaledwie 1 punkt pokazując się jednak z pozytywnej strony. Pierwsze 10 minut meczu wyrównane, zauważalna była przewaga doświadczenia jak i umiejętność budowania akcji po stronie gospodarzy, jednak rywali potrafili ambicją i zadziornością niwelować różnice. W 13 minucie zobaczyliśmy pierwsze trafienie w tym meczu. Wynik otworzył nie kto inny jak Michał Michalak, popularny Buben w pojedynku sam na sam nie miał problemów z pokonaniem Hugo Pogodały. W 18 minucie było już 2:0, świetnym podaniem Janusza Małka został obsłużony Andrzej Brzęk, któremu nie pozostało nic innego jak wpakować piłkę do bramki rywali. Do przerwy więcej bramek nie oglądaliśmy. Lider prowadził pewnie 2:0. Po zmianie stron Budowlani przejęli całkowicie kontrolę nad wydarzeniami na boisku. O ile jeszcze w pierwszych fragmentach drugiej połowy Wirtuozi odgryzali się atakami, to jednak z każdą kolejną minutą i z każdą kolejną bramką gospodarzy zapał do gry ekipy Mateusza Dużego opadał. W drugiej połowie Budowlani dołożyli aż 7 trafień, a hat trickiem popisał się Marcin Skrzypczak. Lider nie zawiódł i pewnie pokonał Tyskich Wirtuozów 9:0 pozostając w dalszym ciągu jedynym zespołem z kompletem punktów.

Amsterdam Duet Team- Oszołomy

Na zakończenie 4 kolejki Tyskiej Ligi Szóstek derby! Do tego jak ważny jest to pojedynek dla obu zespołów chyba nikogo nie trzeba przekonywać, a doskonałym dowodem na to jest fakt w jak licznych składach stawiły się na ten mecz obie ekipy. Początek meczu lepiej rozpoczął się dla gospodarzy. Już w 5 minucie wynik otworzył Krzysztof Staniek. Amsterdam w kolejnych minutach próbował pójść za ciosem jednak kilkukrotnie w doskonałych sytuacjach górą w pojedynkach z napastnikami gospodarzy wychodził bramkarz Oszołomów Adam Klonek, który obronił także rzut karny. Nie brakowało jak to w derbach sporo twardej walki, jednak na tempo meczu absolutnie nie można było narzekać. W końcówce pierwszej odsłony do głosu doszli Oszołomy, jednak dwukrotnie w 100% okazjach górą wyszedł bramkarz Paweł Gulec i na przerwę z jednobramkowym prowadzeniem schodzili gospodarze. Drugą połowę podobnie jak pierwszą lepiej rozpoczęli gracze Krzysztofa Frankowskiego i już 3 minuty po rozpoczęciu podwyższyli prowadzenie na 2:0 za sprawą Piotra Kubicy. Tym razem Oszołomy odpowiedzieli. 4 minuty później wykorzystali grę w liczebnej przewadze, a autorem kontaktowego trafienia był Jacek Długajczyk. W kolejnych minutach oglądaliśmy twardy i wyrównany bój. Z każdą kolejną minutą mecz się coraz bardziej otwierał i kolejne bramki były kwestią czasu. Ta padła w 44 minucie dla gospodarzy. Ich prowadzenie podwyższył Maksymilian Małek, bez szans w tej sytuacji był fenomenalnie dysponowany Adam Klonek, który nie dość, że był w tej sytuacji zasłonięty to dodatkowo piłka odbiła się od jednego z obrońców czym kompletnie go zmyliła. W końcówce nie mające nic do stracenia Oszołomy rzuciły wszystko na jedną szale ruszyły do ataku. Ten manewr poskutkował trafieniem, ale kolejnym dla rywali. W ostatnich sekundach meczu bramkę zdobył Huber Imiełowski ustalając wynik spotkania 4:1. Kolejna odsłona derbów za nami, obejrzeliśmy kawał dobrego i trzymającego do ostatnich minut w napięciu meczu. Zespół Krzysztofa Frankowskiego kontynuuje zwycięski marsz i po dzisiejszym meczu wskakuje 3 miejsce w tabeli z zaledwie 2 punktową stratą do lidera.

Szóstka tygodnia 4 kolejki Tyskiej Ligi Szóstek:

Miłosz Kliś (FC Under Forest) – Manuel Neuer z Podlesia. Doskonały w rozegraniu od tyłu oraz bezbłędny w swoich interwencjach. Występ skwitował pierwszym czystym kontem w sezonie.

Jacek Długajczyk (Oszołomy) – Najjaśniejsza postać Oszołomów w pojedynku derbowym. Zdobył bramkę, a także dwa razy wybijał piłkę z linii bramkowej swojego zespołu.

Samuel Colik (Fc Jadzia) – Spektakularny występ obrońcy Jadzi w starcu z Dziadami. Dla napastników drużyny przeciwnej był prawdziwą ścianą.

Marcin Musiolik (FC Karolina) – Boiskowy lider FC Karoliny. Jego bramka oraz 3 asysty pozwoliły dopisać premierowe trzy punkty!

Michał Staniucha (Dusiciele) – Kolejny popis snajpera Dusicieli. Jego 4 bramki pozwoliły zwyciężyć w meczu z Las Palmass.

Marcin Skrzypczyk (Budowlani 95 Oldboys) – Napastnik budowlanych miał udział przy sześciu z ośmiu trafień swojej drużyny. 3 bramki oraz 3 asysty podsumowują ten doskonały występ!

Wielkie gratulacje Panowie! Przy najbliższej kolejce zapraszamy po odbiór kuponów do Piekarni gruzińskiej Megobrebi!