Relacja 6 kolejka Tyskiej Ligi Szóstek

Las Palmass- WKS Orzeł Tychy

Na inaugurację szóstej kolejki Tyskiej Ligi Szóstek Las Palmass po szalenie wyrównanym boju uległ WKS Orzeł Tychy 1:2. Mecz od samego początku doskonale ułożył się dla gości, którzy już w 4 minucie wyszli na prowadzenie za sprawą Mateusza Brzuchańskiego. Zadowoleni z jednobramkowej zaliczki podopieczni Pawła Rendaka cofnęli się w kolejnych minutach na własną połowę chcąc przede wszystkim zabezpieczyć dostęp do własnej bramki. Taktyka ta przyniosła pożądane efekty dzięki czemu nie oglądaliśmy więcej trafień w pierwszej odsłonie meczu. Niemały wpływ na to miała postawa w bramce WKS Krzysztofa Niedobeckiego, który kilkukrotnie uratował swój zespół przed utratą prowadzenia. Gospodarze za odrabianie strat wzięli się od samego początku drugiej połowy. W 32 minucie wyrównujące trafienie dał Kamil Ciesielski wykorzystując bierność obrońców rywali. Po mocnym początku ze strony graczy Oliwiera Pawlasa impet w ich atakach nieco osłabł i mecz ponownie się wyrównał. Na boisku trwała zażarta walka o każdy centymetr boiska. Obie ekipy miały spore problemy z budowaniem ataku pozycyjnego, popełniając przy tym sporo prostych i niewymuszonych błędów. W 39 minucie po prostej stracie w środku pola prowadzenie podopiecznym Pawła Rendaka dał nie kto inny jak Adam Kwidziński. Po raz kolejny dał on pokaz swoich nieprzeciętnych umiejętności w łatwy sposób mijając jednego z obrońców rywali, a następnie precyzyjnym strzałem pokonał bezradnego w tej sytuacji Mateusza Stachonia. Gospodarze postawieni pod ścianą rzucili się natychmiast do odrabiania strat jednak pomimo kilku dogodnych sytuacji nie udało się sforsować muru strzeżonego przez bramkarza Krzysztofa Niedobeckiego i ostatecznie musieli uznać wyższość rywali. Dla podopiecznych Pawła Rendaka był to trzeci triumf w tegorocznych rozgrywkach co sprawiło, że już na etapie szóstek kolejki pobili swój rekord punktowy z zeszłego sezonu.

Retail Robotics – Eskadra Paprocan

Faworyt spotkania jakim był zespół Jana Szoty nie zawiódł i pewnie w wysokich rozmiarach pokonał ciągle czekających na swoje pierwsze punkty ligowe Retail Robotics 8:1. Gospodarze tylko w pierwszej odsłonie potrafili nawiązać walkę i toczyć równorzędny bój, którzy zakończył się prowadzeniem rywali po 25 minutach gry 1:0. Po zmianie stron po raz kolejny powróciły w szeregach Retail demony z poprzednich pojedynków, gdzie każdy kolejny gol przeciwników powodował, że ich gra sypała się jak domek z kart. Eskadra widząc problemy rywali nie zamierzała zdejmować nogi z gazu i w drugiej połowie urządziła sobie prawdziwy festiwal strzelecki dokładając do swojego licznika bramkowego 7 trafień. Gospodarzą udało się zdobyć bramkę honorową, a jej autorem był Bartek Roczeń. Zwycięstwo podopiecznych Jana Szoty pozwoliło im po tym meczu wskoczyć na 10 pozycję w tabeli.

Oszołomy- Tyskie Dziady

Poprzednia kolejka nie była łaskawa dla obu ekip, które solidarnie przegrały swoje mecze w wysokich rozmiarach. Przełamanie miał dać dla którejś z drużyn sobotni mecz. Ten lepiej rozpoczęli gospodarze i już w 2 minucie wyszli na prowadzenie po golu Jacka Długajczyka. Na odpowiedź Tyskich Dziadów musieliśmy czekać aż do 20 minuty, wyrównujące trafienie dał Sebastian Śladkowski. To nie był jednak koniec strzelania w pierwszej połowie. Gdy wydawało się, że obie strony zejdą na przerwę z rezultatem remisowym ponownie na prowadzenie 2:1 Oszołomów wyprowadził Mariusz Andrzejewski. Druga połowa była znacznie ciekawszym widowiskiem w której oglądaliśmy aż 7 trafień. Początek ponownie należał do ekipy Łukasza Czembora, która po trafieniach Kamila Latuska i Jacka Długajczyka odskoczyła na trzybramkowe prowadzenie. Spora zaliczka wprowadziła nieco rozluźnienia, co skrzętnie wykorzystali Tyskie Dziady zdobywając kontaktową bramkę na 4:2 w 40 minucie za sprawą Artema Dumanskyiego. Na nic to się jednak zdało, gdyż tego popołudnia podopieczni Mirosława Halka nie potrafili sobie poradzić z Kamilem Latuskiem, który miał prawdziwy dzień konia. Jego 2 trafienia przedniej urody w krótkim odstępie czasu pozwoliły Oszołomom ponownie odskoczyć na bezpieczne, czterobramkowe prowadzenie co było rozstrzygające dla losów tego meczu. W samej końcówce obie ekipy dołożyły jeszcze po jednym trafieniu i ostatecznie gospodarze pokonali po ciekawym pojedynku Tyskich Dziadów 7:3. Na wyróżnienie zasługuje postawa Kamila Latuska, który jak wcześniej wspominaliśmy rozegrał doskonałe zawody prowadząc swój zespół do zwycięstwa, na które podopieczni Łukasz Czembora czekali od 10 września.

Hiacynt Tychy- Centrum Team

Mecz mający jednego faworyta w postaci Hiacyntu Tychy okazał się być bardzo dobrym widowiskiem. Oba zespoły postawiły na ofensywny futbol dzięki czemu oglądaliśmy niezwykle przyjemny dla oka widza pojedynek. Pierwsza połowa przebiegała pod dyktando obrońców tytułu, którzy zdobyli w niej aż 5 trafień. Centrum odpowiedziało jednym trafieniem Mateusza Skrzypca. Kluczowy dla losów meczu okazał się być początek drugiej odsłony, w której Hiacynt przeprowadził prawdziwą kanonadę strzelecką zdobywając w ciągu zaledwie 10 minut gry aż 7 bramek. Goście nie zamierzali jednak pomimo bardzo wysokiego wyniku spuszczać głów i ambitnie walczyli do samego końca widząc przy tym spore rozprężenie w szykach rywali. W końcówce nagroda przyszła w postaci trzech trafień, dwóch autorstwa Konrada Racuta i jednego Fabiana Biernata zmniejszając nieco rozmiary porażki na 12:4. Takim też wynikiem zakończył się mecz zamykający sobotnią część zmagań Tyskiej Ligi Szóstek. Świetne zawody w szeregach mistrza rozegrał Kuba Kacprowski, autor 5 trafień.

FC Under Forest- Tyscy Wirtuozi

Zdecydowanym faworytem tego pojedynku była ciągle niepokonana maszyna Thomasa Wielka. Rozpędzona lokomotywa z Podlesia mówiąc kolokwialnie przejechała się po rywalach gromiąc ich aż 17:2. Mecz jak wskazuje sam wynik był niezwykle jednostronnym widowiskiem. Popis strzelecki niedzielnego popołudnia dał Bartosz Chwila zdobywając aż 7 trafień, niewiele mniej, bo 4 trafienia dopisał do swojego dorobku strzeleckiego Patryk Wengerek. Dla Tyskich Wirtuozów była to bolesna lekcja futbolu, jednak czasu na zwieszanie głów nie ma. Już za tydzień pojedynek z Hiacyntem Tychy i chcąc osiągnąć lepszy rezultat będą musieli zdecydowanie podnieść poziom swojej gry.

FC Jadzia- Lazio Vadowitz

Kolejne doskonałe zawody w niedzielne popołudnie rozegrali podopieczni Kuby Szachnitowskiego. Napędzeni wysokim zwycięstwem przed tygodniem z Oszołomami 8:1 po raz kolejny pokazali jaki tkwi potencjał w tym zespole gromiąc tym razem Lazio 9:1. Pierwsza połowa nie zapowiadała jednak tak wysokiej porażki gości, którzy bardzo dobrze weszli w mecz tocząc bardzo wyrównany bój. Obie strony miały po 3 naprawdę doskonałe sytuację do zdobycia bramki. Górą w pojedynkach z napastnikami wychodzili bramkarze. Wyjątek stanowiła 9 minuta meczu, kiedy to padła jedyna bramka w pierwszej odsłonie. Fc Jadzi prowadzenie 1:0 dał Mateusz Lewandowski. Po przerwie gospodarze podkręcili tempo i urządzili sobie prawdziwy festiwal strzelecki zdobywając aż 8 bramek. Świetne zawody rozgrywał kapitan Kuba Szachnitowski ale na pochwały zasługiwał cały zespół FC Jadzi nie pozostawiając rywalom żadnych złudzeń kto jest lepszy. Ci potrafili odpowiedź tylko honorowym trafieniem Kacpra Żurka z 44 minuty. Ozdobą meczu była niewątpliwie bramka z 32 minuty Patryka Kobyłki, który strzałem z powietrza zdjął pajęczynę z siatki bezradnego w bramce Rafała Matlachowskiego. Kolejne zwycięstwo zawodników Jakuba Szachnitowskiego pozwoliło im po tym meczu wskoczyć aż na 6 pozycję w tabeli. Porażka z kolei dla Lazio sprawia spadek dla nich na 14 lokatę.

KS Olimpia- FC Karolina

 Przed tym spotkaniem trudno było wskazać jednoznacznie faworyta tego starcia. Olimpia wprawdzie znacznie lepiej jak do tej pory punktowała, jednak ich niedzielni rywale po trudnym początku zaczynają się wyraźnie rozkręcać stąd można było liczyć na wyrównany bój i taki też był od pierwszego gwizdka sędziego. Pierwsza połowa upłynęła pod znakiem wymiany ciosów, ekipa Aleksandra Furczyka jak już wielokrotnie przyzwyczaiła swoją grę opierała na swoim liderze Przemysławie Jasińskim, który jest nieocenionym zawodnikiem przy zastawianiu się i kryciu piłki z czego korzystać mogli jego partnerzy. Z kolei Karolina mająca szybkich, dynamicznych zawodników skupiała się na grze z kontry. Pierwsza odsłona przyniosła nam 2 trafienia. Najpierw w 9 minucie prowadzenie gospodarzom dał Przemysław Jasiński, a w 23 minucie do wyrównania doprowadził Kamil Braś. Zaledwie 2 minuty po wznowieniu gry ponownie na prowadzenie wróciła Olimpia za sprawą Konrada Warty. Gospodarze po dobrym początku postawili nie zwalniać i pójść za ciosem. 5 minut później na 3:1 podwyższył Michał Szczepaniak. FC Karolina nie zamierzała składać broni i w 38 minucie ponownie zbliżyła się na odległość zaledwie jednego trafienia za sprawą Kamila Brasia. Chwilę później na tablicy wyników mieliśmy już remis! Goście fantastycznie rozklepali obronę rywali i z bliskiej odległości Mariusz Jaworski nie miał problemów z pokonaniem Borysa Detnerskiego. W końcówce meczu pomimo kilku klarownych sytuacji pod obiema bramkami nie udało się żadnej ze stron zmienić rezultatu tego pojedynku i ostatecznie po doskonałym widowisku drużyny te podzieliły się punktami remisując 3:3.

Amsterdam Duet Team- Budowlani 95 Oldboys

Na ten mecz czekaliśmy z niecierpliwością. Prze cały tydzień oba zespoły podgrzewały atmosferę na swoich portalach społecznościowych. Spodziewaliśmy się olbrzymich emocji, ponieważ spotykały się dwie silne ekipy, które wciąż pozostawały niepokonane w rozgrywkach Tyskiej Ligi Szóstek 2023/2024. Wraz z pierwszym gwizdkiem sędziego na boisku rozgorzała walka o każdy centymetr boiska, a intensywność meczu dawała do myślenia czy na orliku przy Wejchertów faktycznie oglądamy jedne ze starszych ekip w stawce. Początek doskonale ułożył się dla Budowlanych. Liderzy już w 3 minucie wyszli na prowadzenie po świetnym strzale z dystansu Michała Michalaka. Na odpowiedź rywali musieliśmy czekać aż do 19 minuty. Dało o sobie znać doświadczenie Piotra Kubicy, który nie mając co zrobić z piłką nie zastanawiał się długo i oddał strzał w stronę bramki. Tam piłka odbiła się jeszcze niefortunnie od Daniela Toporczyka i wpadła obok zdezorientowanego w bramce Piotra Wachela. Na kolejne bramki musieliśmy czekać do drugiej połowy. W 35 minucie ponownie na prowadzenie wyszli Budowlani za sprawą Andrzeja Brzęka. Krótko jednak trwała radość z jednobramkowej zaliczki, gdyż 4 minuty później ponownie mieliśmy remis. Gospodarze postawili na proste sposoby dojścia pod bramkę przeciwnika. Z środkowego sektora boiska z autu na dośrodkowanie w pole karne zdecydował się Damian Sitek. Okazało się to być doskonałe posunięcie. W niesamowity sposób pojedynek główkowy z rosłym obrońcą rywali Danielem Toporczykiem wygrał Mariusz Masternak plasując piłkę w samo okienko bramki Piotra Wachela. Remis nikogo w tym meczu nie urządzał, żadna ze stron nie zamierzała kalkulować chcąc rozstrzygnąć mecz na swoją korzyść. W 44 minucie po raz pierwszy na prowadzenie wyszli gospodarze. Gapiostwo przy stałym fragmencie gry wykorzystał Tomasz Cedro, który urwał się obrońcy i mierzonym strzałem pewnie pokonał Wachela wprawiając w prawdziwą euforię swoich kibiców. Postawieni pod ścianą goście rzucili się do odrabiania strat. Dramaturgii w końcówce dodało dwuminutowe wykluczenie Krzysztofa Stańka, goście mając przewagę liczebną postanowili dodatkowo wycofać bramkarza co pozwoliło im grać w polu 6 na 4. Nisko broniący gospodarze chwilami z niesamowitą determinacją rzucali się pod strzały gości heroicznie broniąc prowadzenia. Te mogli i powinni stracić minutę przed końcem. Piłkę meczową na swojej nodze miał Janusz Małek, jednak piłka po jego strzale z bliskiej odległości powędrowała nad bramką rywali. Pomimo szalenie nerwowej końcówki Amsterdam dowiózł prowadzenie i po dramatycznym, pełnym zwrotów boju pokonał Budowlanych 3:2 pozostając obok Under Forest dwoma niepokonanymi zespołami. Mecz w wykonaniu obu ekip był doskonałym spektaklem i prawdziwą wizytówką ligi.

Dusiciele – Luz Blues Team

Spotkanie obu ekip okrzyknięte mianem hitu kolejki zapowiadało się na kolejne doskonałe widowisko. Pierwsze minuty upłynęły pod znakiem wzajemnego badania się obu stron. Na pierwsze trafienie przyszło nam czekać do 10 minuty, kiedy to świetną akcją popisał się Rafał Bartusiak. Dusiciele postanowili nie zwalniać tempa i przycisnąć rywali, którzy po utracie bramki zaczęli grać nerwowo i popełniać sporo prostych błędów. Gospodarze czując krew poszli za ciosem i w ciągu 4 minut trafili aż trzykrotnie! Bramka Grolika i dwie Bronkowskiego pozwoliły odskoczyć na komfortowe czterobramkowe prowadzenie gospodarzom. Była to prawie doskonała połowa w wykonaniu podopiecznych Miłosza Jakubczyka. Prawie, bo do doskonałości zabrakło koncentracji w ostatnich sekundach pierwszej połowy, gdzie rozprężenie w szykach wykorzystali rywale za sprawą Konrada Jakubczyka trafiając na 4:1. Wysokie prowadzenie mogło zaskakiwać wielu obserwatorów, gdyż wicemistrzowie byli cieniem dla samego siebie dając się kompletnie zdominować rywalom. Ci wyglądali na zespół zdecydowanie lepiej zorganizowany grający zdecydowanie szybciej i co najważniejsze skutecznie. Przerwa dobrze podziałała na gości, którzy od pierwszych minut drugiej części gry zabrali się do pracy zdecydowanie podkręcając tempo gry. Sygnał do odrabiania strat dał w 30 minucie Konrad Jakubczyk oddając mocny niesygnalizowany strzał z dystansu zaskakując Drzyzgę. Strata bramki wprowadziła sporo nerwowości w poczynania zawodników Dusicieli mający coraz większy problem z wyprowadzeniem piłki z własnej połowy często uciekając się do gry długim podaniem. W 42 minucie Luz Blues zbliżyło się na odległość tylko jednego trafienia. Tomasz Goliński widząc nie najlepiej ustawionego bramkarza Dusicieli zaskoczył go strzałem z ostrego kąta dając bramkę na 4:3. Goście w dalszym ciągu szli za ciosem i chwilę później mogli, a nawet powinni wyrównać jednak w 100% sytuacji chybił Dawid Błaszczyk. Niewykorzystana sytuacja zemściła się natychmiastowo. W 44 minucie oddech Dusicielom dał trafieniem Jakub Bronkowski. To nie był jednak koniec emocji w tym pojedynku. 2 minuty później drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę zobaczył Miłosz Jakubczyk za zagranie piłki ręką i przed 5 minut gospodarze musieli sobie radzić w liczebnym osłabieniu. Wicemistrzowie nie mając nic do stracenia postanowili rzucić wszystko na jedną kartę i zdjąć bramkarza. Gra 6 na 4 jednak nie dość, że nie przyniosła trafienia kontaktowego to dodatkowo przez mnożące się błędy w rozegraniu piłki spowodowała utratę dwóch bramek co mówiąc kolokwialnie zabiło mecz. Ostatecznie po meczu pełnym dramaturgii Dusiciele pokonali Luz Blues Team 7:3. Fantastyczne zawody rozegrał Kuba Bronkowski, który pod nieobecność lidera w ataku Michała Staniuchy wziął ciężar zdobywania bramek na swoje barki i poprowadził swój zespół do niezwykle cennego zwycięstwa.

Poniżej przedstawiamy także najlepszych zawodników minionego weekendu. W szóstej kolejce wybór był niezwykle trudny, a na wiele pozycji aspirowało kilku graczy.

Krzysztof Niedobecki (WKS Orzeł Tychy) – Bezbłędny występ bramkarza Orła w meczu z Las Palmass. Wielokrotnie bronił korzystnego wyniku dla swojego zespołu.

Mariusz Masternak (Amsterdam Duet Team) – Obrońca Amsterdamu zaliczył wielki mecz, który pozwolił zdobyć 3 punkty z niepokonanymi dotąd Budowlanymi. Do popisów w defensywie dołożył gola oraz jedno końcowe podanie.

Kamil Braś (FC Karolina) – Defensor Karoliny był jednym z liderów swojej ekipy w meczu z KS Olimpia Tychy. Wiele ważnych interwencji oraz dwie jakże ważne bramki!

Kamil Latusek (Oszołomy) – Rozgrywający Oszołomów pokazał wielką klasę w sobotnim meczu. Wszystko czego dotknął zamieniał na bramki. Zdobywca hat tricka oraz jednej asysty.

Jakub Kacprowski (Hiacynt Tychy) – Świetny występ popularnego “Kejspy”. Na boisku był po prostu wszędzie. Autor 5 bramek oraz asysty.

Jakub Bronkowski (Dusiciele Tychy) – Jeden z najlepszych zawodników minionego “Hitu Kolejki”. Napastnik Dusicieli swoimi atomowymi uderzeniami męczył bramkarza rywali. Ostatecznie zakończył spotkanie z 4 bramkami na koncie.

Wielkie brawa Panowie! Przy najbliższej kolejce zapraszamy do odbioru kuponów do Megobrebi – Pierkarni Gruzińskiej Tychy. Dodatkowo zawodnicy szóstki kolejki, którzy zarejestrowali się na wydarzenie na portalu Decathlon Go otrzymają specjalne nagrody od naszego partnera Decatlhon! Prosimy o kontakt z organizatorami podczas najbliższej kolejki ligowej.