Oszołomy- Budowlani 95 Oldboys
Mecz inaugurujący ósmą serię gier Tyskiej Ligi Szóstek od samego początku był twardym i wyrównanym bojem pomimo sporej różnicy punktowej dzielącej oba zespoły w tabeli. Gospodarze tego starcia swoim agresywnym i ofensywnym nastawieniem sprawiali spore problemy wyżej notowanym rywalom. Wraz z upływem czasu, w szeregach ekipy Łukasza Czembora zaczęły wkradać się proste błędy w ustawieniu, które doświadczeni i obyci w bojach zawodnicy Budowlanych wykorzystywali bezwzględnie. Worek z bramkami w 14 minucie spotkania dla gości otworzył Krzysztof Łusiewicz po podaniu Rafała Bończyka. Chwilę później bierność defensorów Oszołomów wykorzystał Marcin Skrzypczak podwyższając na 2:0. W końcówce pierwszej połowy obie ekipy stworzyły sobie kilka dogodnych sytuacji jednak to goście ponownie byli skuteczniejsi i trafili po raz trzeci stawiając rywali w niezwykle trudnym położeniu przed drugą odsłoną. Po zmianie stron mecz wyraźnie przyspieszył głównie za sprawą gospodarzy, którzy nie mając nic do stracenia zastosowali pressing na całym boisku. Dobra postawa po przerwie przyniosła w końcu przełamanie i Oszołomy w odstępie zaledwie 2 minut zdobyli dwie szybkie bramki niwelując prowadzenie rywali do różnicy jednego trafienia. Uskrzydleni gospodarze kontynuowali ataki na bramkę Piotra Wachela, z kolei Budowlani również nie zamierzali się okopywać pod własnym polem karnym i wyprowadzali groźne kontry. Wymiana ciosów przyniosła w 47 minucie bramkę dla gości autorstwa Marcina Skrzypczaka na 4:2, która wyraźnie podcięła skrzydła rywalom. Chwilę później kropkę nad i postawił Janusz Małek ustalając wynik spotkania na 5:2. Była to szalenie ważna wygrana dla ekipy Andrzeja Kruczyńskiego dająca powrót na zwycięską ścieżkę po dwóch porażkach z rzędu. Z kolei zawodnicy Łukasza Czembora mogą czuć podobnie jak przed tygodniem spory niedosyt, gdyż stwarzają sobie naprawdę sporo sytuacji bramkowych i przy odrobinie lepszej skuteczności mogli pokusić się o zdobycz punktową.
Dusiciele- Eskadra
Faworyt tego starcia mógł być tylko jeden. Rozpędzona maszyna pod dowództwem Miłosza Jakubczyka mająca za sobą serię sześciu wygranych z rzędu podejmowała dziesiąty zespół Tyskiej Ligi Szóstek. Zaczęło się dość sensacyjnie, bo już w 3 minucie to Eskadra objęła prowadzenie po dobrej i szybkiej akcji zwieńczonej świetnym strzałem Antoniego Witkowskiego. Gospodarze długo się rozkręcali i na odpowiedź kazali czekać swoim kibicom aż do 14 minuty. Strzał z dystansu Rafała Bartusiaka odbił się od słupka a następnie od pleców bramkarza Adama Miszkurka i trafił do bramki. Kluczowym momentem meczu okazała się być 18 minuta meczu. Wtedy to w ciągu dosłownie kilkunastu sekund dwoma trafieniami popisał się Bartek Grolik pozwalając swojej drużynie odskoczyć na bezpieczne dwubramkowe prowadzenie. Te pozwoliło im uspokoić swoją grę i tuż przed przerwą zadać kolejny cios na 4:1 autorstwa kapitana Miłosza Jakubczyka. Po zmianie stron Dusiciele podobnie jak w pierwszej dali się szybko zaskoczyć. Błąd bramkarza gospodarzy wykorzystał Antoni Witkowski dając trafienie na 4:2. W kolejnych minutach na boisku panowało sporo chaosu i niedokładności z obu stron. W 39 minucie ponownie na trzybramkowe prowadzenie Dusicieli przywrócił Bartek Grolik kompletując hat-tricka. Trafienie to mocno ostudziło zapędy rywali na sprawienie niespodzianki, przez co mecz wyraźnie zwolnił. Końcowe minuty to już popis strzelecki gospodarzy, którzy dołożyli do swojego konta bramkowego kolejne 3 trafienia i ostatecznie pokonali Eskadrę pewnie 8:2. Dusiciele zatem nie zwalniają tempa notując siódme zwycięstwo z rzędu.
Luz Blues Team – WKS Orzeł Tychy
Wicemistrz na pewno nie tak sobie wyobrażał początek sezonu gdzie po 7 siedmiu kolejkach zajmował dość odległe siódme miejsce w tabeli. Strata do lidera przed tym spotkaniem wynosiła 6 punktów co powoduje, że ekipa Agaty Witas nie może sobie pozwolić już na żadne wpadki i lekceważenie szczególnie, że ich sobotni rywale nie przypadkowo przystępowali do tego starcia z dziewiątej pozycji w tabeli. WKS ma za sobą bardzo udany początek sezonu czyniąc niesamowity postęp szczególnie w organizacji gry. Mecz udanie rozpoczęli gospodarze, już w 3 minucie szczęśliwie dla nich w zamieszaniu podbramkowym piłkę do własnej bramki skierował jeden z zawodników WKSu. W kolejnych minutach oglądaliśmy taktyczne starcie, obie ekipy skupione były przede wszystkim na niwelowaniu atutów rywali co przekładało się na brak sytuacji bramkowych. Gra głównie toczyła się w środkowych sektorach boiska. Tuż przed przerwą goście dali się jednak zaskoczyć, Adam Błaszczyk w pojedynku 1 na 1 z Krzysztofem Niedobeckim nie pozostawił złudzeń ustalając wynik do przerwy na 2:0. Po zmianie stron niewiele się zmieniło. Wicemistrzowie mając dwubramkowe prowadzenie skupili się przede wszystkim na zabezpieczeniu własnej bramki kontrolując mecz. Sytuacja mogła wymknąć się z pod kontroli w 40 minucie. Rzut karny dla WKS jednak nie został zamieniony na bramkę, pojedynek z bramkarzem Dawidem Bugno przegrał lider WKSu Adam Kwidziński. Niewykorzystana okazja zemściła się natychmiastowo i po 2 minutach gospodarze podwyższyli za sprawą Muzalewskiego na 3:0. WKS nie zamierzał się poddawać i chwilę później odpowiedział trafieniem Kwidzińskiego, który wykorzystał tłok w polu karnym Bugno i zaskoczył zasłoniętego bramkarza rywali. Ostatnie słowo należało w tym meczu do Luz Blues Team. Kropkę nad i postawił w 49 minucie spotkania Adam Błaszczyk ustalając wynik meczu na 4:1.
FC Jadzia- FC Karolina
Rozkręcająca się z meczu na mecz FC Jadzia podejmowała jak zawsze nieobliczalną FC Karolinę. Nieprzewidywalność tych zespołów w tym sezonie powodowała, że trudno było wskazać w tym pojedynku faworyta. Problemy kadrowe jednak z jakimi przyszło się borykać gościom okazały się być czynnikiem kluczowym dla losów tego starcia. FC Karolina grająca bez swoich liderów i bez żadnej zmiany nie była w stanie sobotniego popołudnia postawić się dobrze wyglądającej w ostatnich tygodniach ekipie Kuby Szachnitowskiego. Pierwsza połowa zakończyła się rezultatem 5:0. Po zmianie stron coraz bardziej uwidoczniał się ubytek sił po stronie gości, którzy mieli spore problemy z wytrzymaniem tempa narzuconego przez rywali co skończyło się wysoką porażką w końcowym rezultacie aż 13:2. Pomimo wysokiej porażki na szacunek zasługuje postawa zawodników Karoliny. Ci pomimo drobnych urazów z jakimi przystępowali do meczu i wyraźnych braków argumentów sportowych ambitnie grali do końca sprawiając, że mecz pomimo dość jednostronnego przebiegu był atrakcyjnym widowiskiem. W końcu przełamał się wyborowy strzelec z tyskich boisk Andrzej Rukojć, który kazał długo czekać swoim kibicom na jego premierowe trafienie pieczętując swój dobry występ. Z kolei w szeregach FC Jadzi po tym meczu może być znacznie więcej powodów do zadowolenia. 4 trafienia Kuby Szachnitowskiego i 5 Patryka Kobyłki potwierdzają, że ich liderzy mają się doskonale. Wygrana natomiast w sobotnim meczu pozwala im przedłużyć zwycięską serię do 4 spotkań.
Retail Robotics- Tyscy Wirtuozi
Na początek deszczowych niedzielnych zmagań spotkanie drużyn okopujących ostatnie 2 miejsca w tabeli ligowej. Był to mecz dla obu stron z kategorii jak nie teraz to kiedy? Po pierwszych 15 wyrównanych minutach mieliśmy 1:1. Wynik meczu dla Wirtuozów otworzył Kamil Warzecha, 7 minut później odpowiedział dla Retail Patryk Szłapa. Końcówka pierwszej połowy należała do gości, którzy widząc brak zmian po stronie rywali podkręcili tempo gry w ostatnich minutach co natychmiast przełożyło się na efekty bramkowe. W 17 minucie trafił ponownie Kamil Warzecha a chwilę później na 3:1 podwyższył Igor Ryniak. Po zmianie stron zawodnicy Retail Robotics wyraźnie opadli z sił i nie byli w stanie podjąć rękawicy. Tyscy Wirtuozi do swojego dorobku strzeleckiego z pierwszej połowy dołożyli 5 trafień nie tracąc przy tym żadnej bramki i pewnie zwyciężyli 8:1. Niemały wpływ na zwycięstwo gości miała świetna dyspozycja ich napastnika Kamila Warzechy, który zaaplikował rywalom aż 6 bramek.
Lazio- Tyskie Dziady
Mecz sąsiadów w tabeli. Obie ekipy przystępowały do tego meczu z takim samym, 7 punktowym dorobkiem, co zapowiadało wyrównane spotkanie. Pojedynek rozgrywany w trudnych deszczowych warunkach toczony był w dość szybkim tempie. Akcje szybko przenosiły się od jednego pola karnego pod drugie. Skuteczniejsi w tej grze okazali się być podopieczni Mirosława Halka zwyciężając po pierwszej połowie 4:1. Po zmianie stron Lazio próbowało odrobić trzybramkową stratę i zagrało zdecydowanie odważniej. Już 3 minuty po przerwie na 4:2 trafienie zaliczył Rafał Bałdyga. Dziady odpowiedziały w 32 i 34 minucie, sporo jednak w tych trafieniach było przypadku, gdyż po strzałach Kovalenki i Szewczyka piłka odbijała się od obrońców gospodarzy czym uniemożliwiała skuteczną obronę bramkarzowi. 7 minut później kolejne trafienie dołożył Kovalenko na 7:2 i stało się jasne, że Tyskie Dziady nie mogą już tego prowadzenia wypuścić z rąk. Ambitna postawa i gra do końca Lazio wynagrodziła w końcówce ich starania dwoma trafieniami zmniejszając nieco rozmiary porażki do 7:4. Zwycięstwo w tym meczu ekipy Mirosława Halka kończy serię 3 porażek z rzędu i pozwoliło im przesunąć się w tabeli z 13 na 8 pozycję w tabeli.
Las Palmass- Centrum Team
Pojedynek zespołów plasując się w dolnych rejonach tabeli, które punktów potrzebują jak tlenu. Początek meczu kapitalny w wykonaniu Centrum, a konkretnie w wykonaniu Kamila Radlińskiego. Zawodnik ten w odstępie kilkudziesięciu sekund oddał 2 kapitalne strzały z dystansu po których mówiąc kolokwialnie nie było co zbierać. Ciosy z pierwszych minut nie załamały jednak gospodarzy, podopieczni Oliwiera Pawlasa z dużą konsekwencją realizowali swój plan na ten mecz i z minuty na minutę wyraźnie się rozkręcali. Tuż przed przerwą udało się im trafieniem Łukasza Baranowskiego złapać kontakt na 2:1 co zapowiadało spore emocje po zmianie stron. Po przerwie mecz wyraźnie przyspieszył głównie za sprawą Las Palmass którzy czuli, że rywale tego dnia są w ich zasięgu i z dużą determinacją kontynuowali ataki. W 29 minucie do remisu doprowadził Mamik Atoyan. Gospodarze nie zamierzali zwalniać i po kolejnych 5 minutach wyszli już na prowadzenie. Świetną akcję Las Palmass wykończył Kacper Zagała. Ten sam zawodnik dosłownie chwilę później podwyższył na 4:2. Po piorunującym początku drugiej połowy ze strony gospodarz, otrząsnęli się podopieczni Dominika Warmuza i to oni w kolejnych minutach przejęli inicjatywę jednak nie potrafili swoich sytuacji klarownych zamienić na bramkę. Co gorsza dla nich na 4 minuty przed końcem kropkę nad i piątym trafieniem postawił Oskar Świętek pieczętując zwycięstwo swojej drużyny. Dzięki kapitalnej drugiej połowie Las Palmass odwróciło losy spotkania i pokonało po bardzo dobrym meczu Centrum Team 5:2 notując drugą zwycięstwo z rzędu.
KS Olimpia- Hiacynt Tychy
Jeden z ciekawiej zapowiadających się spotkań tej kolejki niestety rozczarował i okazał się być dość jednostronnym zwycięstwem Hiacyntu Tychy 11:0. Nieobliczalna i niezwykle niewygodna dla każdej drużyny Olimpia nie była w stanie tym razem nawiązać równorzędnej walki. O ile w pierwszej połowie zakończonej zwycięstwem Hiacyntu 4:0 sporo się działo pod obiema bramkami i obaj bramkarze mieli pełne ręce roboty to już w drugiej dzielił i rządził zespół Hiacyntu grający szybki i kombinacyjny futbol. Dla ekipy Aleksandra Furczyka było to już 4 spotkanie z rzędu bez zwycięstwa co skutkuje spadkiem z 8 na 11 miejsce w ligowej tabeli. Z kolei Hiacynt kontynuuje zwycięski marsz notując szóstą wygraną z rzędu wskakując na 3 miejsce z jednym punktem straty do lidera z Podlesia.
Amsterdam Duet Team – FC Under Forest
O 17:00 w hicie kolejki zmierzyły się niepokonane dotychczas zespoły Amsterdamu Duet Team i FC Under Forest. Obie ekipy zmierzyły się pod koniec ubiegłorocznych rozgrywek, tam górą okazali się być aktualni liderzy tabeli zwyciężając 7:1. Początek szlagierowego starcia dla bezstronnego widza mocno przypominał jednostronny pojedynek z zeszłego sezonu. Goście od pierwszych minut naskoczyli na rywali, którzy wyraźnie nie radzili sobie z tempem rozgrywania przez nich ataków co poskutkowało prowadzeniem po 8 minutach 3:0. W kolejnych minutach nieco osłabł impet ataków zawodników Thomasa Wielka i spotkanie się wyrównało. W dalszym ciągu jednak szybkość przeprowadzanych akcji przez gości siała spustoszenie w obronie Amsterdamu. W 16 minucie kolejny składny atak Under Forest zakończył się następną bramką. Na 4:0 podwyższył Wengerek. Nie minęło 120 sekund i mieliśmy już 5:0 za sprawą Bartosza Chwili. Ostatnie słowo w tej mocno jednostronnej odsłonie meczu należało do gospodarzy. W 24 minucie nadzieje w serce kibiców gospodarzy wlał Tomasz Cedro. Po zmianie stron podopieczni Krzysztofa Frankowskiego pokazali się już z dużej lepszej strony, dzięki czemu oglądaliśmy prawdziwy hit kolejki. Akcję błyskawicznie przenosiły się od jednego pola karnego pod drugie, gospodarze kilkukrotnie blisko byli zniwelowania części strat jednak mocno szwankowała skuteczność. W końcówce meczu obie ekipy zaliczyły po jednym trafieniu dzięki czemu ekipa z Podlesia mogła się cieszyć z pewnego zwycięstwa 6:2. Ważne trzy punkty pozwoliły umocnić się Under Forest na czele tabeli Tyskiej Ligi Szóstek.
Przedstawiamy również szóstkę najlepszych zawodników minionego weekendu:
Thomas Wielek (Fc Under Forest) – Kapitan drużyny z Podlesia zaliczył doskonały występ na bramce. Pewny na linii, bezbłędny w grze nogami. Przez 50 minut aktywnie podpowiadał swojemu zespołowi. Zdobywca jednej asysty.
Vadim Stets (Tyskie Dziady) – Świetny występ zawodnika Tyskich Dziadów. Debiut w drużynie ukoronował zdobyciem trzech bramek.
Michał Wąsik (Hiacynt Tychy) – Prawdziwa ściana w defensywie Hiacyntu. Pokazał się z doskonałej strony w rywalizacji z królem strzelców poprzedniego sezonu. W ofensywie popisał się dwoma bramkami.
Jakub Szachnitowski (Fc Jadzia) – Obecność Kuby w „Szóstce tygodnia” dwa razy pod rząd jest najlepszym podsumowaniem jego formy. Kapitan Fc Jadzi był prawdziwym motorem napędowym swojego zespołu. Zdobywca 4 bramek oraz 4 asyst.
Oskar Świętek (Las Palmass) – Kolejny wyróżniający się występ Oskara Świętka. W meczu z Centrum Team bardzo aktywny zarówno w defensywie, jak i ofensywie. Jako jeden z liderów swojego zespołu przechylił szalę zwycięstwa w wyrównanym meczu z Centrum Team. Zdobywca bramki.
Kamil Warzecha (Tyscy Wirtuozi) – Młody zawodnik Wirtuozów okazał się być prawdziwym „wirtuozem” w meczu z Retail Robotics. Swój występ podsumował aż sześcioma bramkami!
Wielkie brawa Panowie! Przy najbliższej kolejce zapraszamy do odbioru kuponów do Megobrebi – Pierkarni Gruzińskiej Tychy. Dodatkowo zawodnicy szóstki kolejki, którzy zarejestrowali się na wydarzenie na portalu Decathlon Go otrzymają specjalne nagrody od naszego partnera Decatlhon! Prosimy o kontakt z organizatorami podczas najbliższej kolejki ligowej.