Relacja 1 kolejki Tyskiej Ligi Szóstek po podziale rozgrywek

Eskadra Paprocan – Lazio Vadowitz

Po przerwie świątecznej w minioną sobotę rozpoczęliśmy decydującą fazę rozgrywek Tyskiej Ligi Szóstek. Na inaugurację starcie drugoligowców, Eskadra Paprocany podejmowała Lazio Vadowitz. Pierwszy mecz pomiędzy tymi zespołami rozegrany jesienią zakończył się zwycięstwem ekipy z Paprocan 4:3 po bardzo emocjonującym i wyrównanym pojedynku. Głodni rewanżu goście nie weszli w sobotni pojedynek najlepiej przegrywając od 9 minuty 1:0 po bramce Antoniego Witkowskiego. Gospodarze grający bez zmian z biegiem czasu mieli jednak coraz większe problemy fizyczne. Lawina strzałów na bramkę Adama Miszkurka przyniosła w końcu efekty w 19 minucie dając wyrównanie za sprawą trafienia Grzegorza Woźniaka. Ostatnie minuty pierwszej połowy również należały do ekipy Kacpra Żurka, która widząc gasnących rywali podkręciła tempo i dążyła do wyjścia na prowadzenie jeszce przed przerwą. Pomimo kilku klarownych sytuacji pod bramką Miszkurki pierwsza połowa ostatecznie zakończyła się remisem 1:1. Po przerwie w myśl starego polskiego porzekadła co się odwlecze, to nie uciecze i to goście wyprowadzili w 29 i 31 minucie 2 zabójcze ciosy, na co trzeba przyznać sumiennie zapracowali. W kolejnych minutach tempo gry nieco siadło głównie za sprawą gości, którzy zadowoleni z dwubramkowego prowadzenia oddali inicjatywę rywalom wyczekując swoich szans w kontratakach. Ci z kolei sprawiali wrażenie mocno zmęczonych i zrezygnowanych niekorzystnym rezultatem przez co mieli spore problemy z kreowaniem sobie sytuacji bramkowych. Gdy wydawało się, że prowadzący kontrolują w pełni przebieg spotkania i nic nie może zabrać im wygranej, podopieczni Antoniego Witkowskiego w ostatnich 5 minutach odwrócili losy meczu i doprowadzili do remisu. Wtedy to sprawy w swoje ręce wziął Wojciech Orocz. Ten najpierw w 45 minucie wykorzystał błąd w komunikacji na linii mur-bramkarz i trafił z rzutu wolnego, by następnie dosłownie w ostatniej akcji meczu przeprowadzić kapitalną solową akcję, po której z dogodnej pozycji wyrównanie Eskadrze dał Adam Wicik. Ostatecznie obie ekipy po meczu pełnym zwrotów akcji podzieliły się punktami remisując 3:3.

WKS – Budowlani

W drugim sobotnim spotkaniu zmierzyły się ze sobą ekipy WKS Orzeł Tychy i Budowlanych. Wyżej notowani w tabeli zawodnicy Andrzeja Kruczyńskiego nie pozostawili rywalom złudzeń i pewnie pokonali ich aż 11:1. Pierwsza połowa spotkania była szybkim i wyrównanym widowiskiem. Obie ekipy miały swoje sytuację, lecz to Budowlani okazali się być skuteczniejsi i to oni po 2 trafieniach Daniela Toporczyka schodzili na przerwę z dwubramkowym prowadzeniem. Niestety po przerwie ujrzeliśmy mroczną wersję ekipy Pawła Rendaka, której gra kompletnie się posypała i była tylko tłem dla świetnie zorganizowanej drużyny Budowlanych. „OldBoys” skupili się przede wszystkim na swojej dobrej grze urządzając sobie w drugiej połowie prawdziwy festiwal strzelecki. Na 9 trafień gości, rywale byli w stanie odpowiedzieć trafieniem honorowym w 48 minucie autorstwa Nikodema Chylaszka. Dla WKS obecne położenie w tabeli jak i gra na poziomie pierwszej ligi niewątpliwie jest już olbrzymim sukcesem jednak, jeśli chcą napsuć krwi rywalom w kolejnych potyczkach i myśleć o jakiś zdobyczach punktowych muszą znacząco poprawić swoją grę w defensywie, gdyż 100 bramek straconych w 18 spotkaniach to stanowczo za dużo.

KKS Kamionka- Retail Robotics

W kolejnym sobotnim spotkaniu wróciliśmy do zmagań drugoligowych. Jeden z dwóch debiutantów w naszych rozgrywkach KKS Kamionka podejmowała zamykających tabelę Retail Robotics. Młoda ekipa Marcela Górnika udanie weszła w mecz i to ona wyszła jako pierwsza na prowadzenie w 9 minucie po bramce Marcina Sojki, na co Retail odpowiedziało zaledwie 2 minuty później wyrównując. W kolejnych minutach sporo się działo pod obiema bramkami, lecz na kolejne trafienia musieliśmy czekać do końcówki pierwszej odsłony. W niej doświadczeniem i większym spokojem wykazali się goście i to oni zaaplikowali rywalom 3 trafienia, na które gospodarze byli w stanie odpowiedzieć tylko jednym golem. Dwubramkowe prowadzenie 4:2 zaraz po przerwie podwyższył ponownie Michał Pająk dając swojej ekipie już solidną zaliczkę na dalszą część meczu. Tej Retail już nie wypuściło i pomimo szalonej końcówki, w której byliśmy świadkami 6 trafień gospodarze utrzymali pewnie trzybramkowe prowadzenie i sięgnęli po swoje pierwsze historyczne zwycięstwo w naszych rozgrywkach wynikiem 8:5.

Amsterdam- FC Jadzia

Na zakończenie sobotnich zmagań o 16:30 na boisko wybiegły zespoły Amsterdamu Duet Team i FC Jadzi. Mecz, który zgromadził liczną widownię nie rozczarował i od początku był doskonałym widowiskiem toczonym na bardzo wysokiej intensywności. Na pierwsze trafieniem pomimo licznych sytuacji bramkowych pod obiema bramkami musieliśmy czekać aż do 11 minuty. Z autu doskonałym długim podaniem prosto na głowę Mariusza Masternaka popisał się Tomasz Cedro. Temu nie pozostało nic innego jak z odległości 5 metrów trafić do bramki Maksymiliana Szkucika i dać prowadzenie ekipie Amsterdamu. Rywale nie zamierzali czekać i natychmiast ruszyli do odrabiania strat. Ta sztuka udała się już 4 minuty później po świetnym strzale z dystansu Radosława Olka opromienionego zdobyczą nagrody zawodnika miesiąca. Kluczowym momentem meczu okazała się być 20 minuta. Niedokładne podanie z środkowego sektora boiska do bramkarza spowodowało, że ten chcąc ratować sytuację zagrał piłkę ręką tuż przed polem karnym za co został ukarany czerwoną kartką. Zmiana bramkarza na zawodnika z pola oraz gra przez 5 minut jednego mniej mocno pokrzyżowała plany gościom, którzy do tego momentu prezentowali się naprawdę z dobrej strony. Doświadczona ekipa Amsterdamu wykorzystała swoją szansę grając jednego więcej i tuż przed przerwą za sprawą Tomasza Cedro wyszli na prowadzenie 2:1. Po zmianie stron gospodarze przejęli inicjatywę, rywale przetrwali bez kolejnych strat bramkowych osłabienie, lecz kosztowało ich to sporo sił co przełożyło się na grę w kolejnych minutach meczu. Amsterdam raz po raz wykorzystywał nienajlepsze powroty do obrony zawodników ofensywnych Jadzi robiąc sobie często przewagę w kontratakach 3 na 2 lub 4 na 3. W 29 minucie po jednym z szybkich ataków gospodarze wyszli na dwubramkowe prowadzenie, które 9 minut później podwyższyli na 4:1. Nie mająca nic do stracenia ekipa Kuby Szachnitowskiego głównie właśnie za jego aktywną postawą na boisku ruszyła do odrabiania strat. Trzeba przyznać, że z dużą łatwością w kolejnych minutach dochodzili do klarownych sytuacji bramkowych, lecz po raz kolejny zawodziła skuteczność. W końcówce meczu obie ekipy zadały po jednym ciosie i ostatecznie Amsterdam dowiózł do końca pewne zwycięstwo 5:2. Obie ekipy spotkały się ze sobą jesienią i tam również górą okazał się być zespół Krzysztofa Frankowskiego 4:1. Trzeba przyznać, że oba te mecze były do siebie bliźniaczo podobne. Goście potrafią sobie kreować dużą ilość sytuacji bramkowych jednak nie potrafią tego przełożyć na wynik końcowy, po raz kolejny doświadczenie i dojrzałość boiskowa po stronie Amsterdamu wzięło górę.

Laga Bonito vs Oszołomy

W doskonałych warunkach atmosferycznych do gry w piłkę przyszło zainaugurować niedzielną część zmagań ekipom Lagi Bonito i Oszołomów. Pierwsza połowa spotkania należała do debiutujących w rozgrywkach podopiecznych Marcina Damaschka, którzy bardzo dobrze weszli w mecz i po zaledwie 14 minutach gry wypracowali sobie komfortową trzybramkową zaliczkę bezwzględnie wykorzystując błędy przeciwnika głównie w wyprowadzeniu piłki. O ile wynik mógłby wskazywać na dość jednostronny przebieg meczu, to rzeczywistość była nieco inna. Goście również dochodzili do sytuacji bramkowych jednak skuteczność ich napastników pozostawiała sporo do życzenia. Po zmianie stron obraz gry nieco się zmienił, zadowoleni z wysokiego prowadzenia gospodarze mocno spuścili z tonu oddając inicjatywę rywalom. Po kilku ostrzeżeniach pod bramką Bartosza Siłkina podopieczni Łukasza Czembora nareszcie skruszyli mur w 32 minucie po bramce Dominika Felusia. Nie minęła kolejna minuta a na tablicy wyników mieliśmy już tylko 3:2! Ponownie Dominik Feluś wykorzystując bierność obrońców rywali trafił do siatki dając kontakt. W kolejnych minutach napór gości nieco osłabł i mecz ponownie się wyrównał. Z biegiem upływającego czasu na boisku robiło się coraz bardziej nerwowo, a na boisku tworzyło coraz więcej wolnych przestrzeni. Oszołomy nie mające nic do stracenia w ostatnich sekundach rzucili wszystko na jedną szalę i za pomocą prostych środków długimi piłkami w pole karne próbowali wyrównać. Ta sztuka nie przyniosła pożądanych efektów, co gorsza dla nich na półtorej minuty przed końcem prosty błąd bramkarza wykorzystał Bartłomiej Niestrój ustalając wynik meczu na 4:2.

Hiacynt Tychy- Las Palmass

W kolejnym niedzielnym spotkaniu obrońca tytułu mistrzowskiego Hiacynt Tychy podejmował 9 w tabeli Las Palmass. Mecz zgodnie z oczekiwaniami rozpoczął się od zdecydowanych ataków faworyta, lecz to goście mogli wyjść już w 5 minucie na prowadzenie. Po szybkim kontrataku o włos od pokonania Daniela Adamczyka był Dominik Dąbrowski jednak w tej sytuacji piłka trafiła tylko w słupek. Niewykorzystana okazja zemściła się chwilę później i to Hiacynt w 7 minucie objął prowadzenie 1:0 po składnie przeprowadzonej akcji. Nie minęły kolejne 2 minuty i mieliśmy już 2:0, kolejna szybka koronkowo rozegrana akcja zakończyła się trafieniem Remigiusza Kuli. W kolejnych minutach tempo meczu spadło, goście pomimo niekorzystnego rezultatu nie zamierzali się otwierać i w dalszym ciągu konsekwentnie schowani za podwójna gardą wyczekiwali swoich szans w kontrach. Hiacynt z kolei miał spore kłopoty ze sforsowaniem szczelnej, nisko ustawionej defensywy rywali opartej na świetnej pracy bramkarza Mateusza Stachonia. Na kolejne bramki czekać musieliśmy aż do końcówki spotkania. W 42 i 43 minucie gospodarze po wielu próbach skruszyli mur i odskoczyli na czterobramkowe prowadzenie, którego nie wypuścili już do końca, pomimo że w ostatnich sekundach dali się jeszcze dwukrotnie zaskoczyć rywalom ostatecznie zwyciężając 4:2.

Tyscy Wirtuozi vs Fc Karolina

Emocji nie zabrakło również w starciu pomiędzy Tyskimi Wirtuozami i FC Karoliną. Gospodarze stanęli w tym meczu przed szansą zniwelowania różnicy do lidera drugiej ligi do zaledwie 3 punktów i z dużą determinacją ruszyli od pierwszych minut do ataku. Mocny początek Wirtuozów potwierdziła bramka już w 6 minucie Igora Ryniaka na którą rywale próbowali szybko odpowiedzieć jednak ta sztuka im nie udała. Gdy wydawało się, że pierwsza połowa zakończy się skromnym prowadzeniem jednobramkowym gospodarzy, ci dosłownie w ostatnich sekundach wyprowadzili kolejny cios autorstwa Mateusza Dziubanego. Po zmianie stron zmuszona do odrabiania strat ekipa Andrzeja Rukojca próbowała podkręcić tempo szukając gola kontaktowego. Ta sztuka długo im się nie udawała, aż do 40 minuty. Po kilku ostrzeżeniach wcześniej udało się w końcu gościom złapać kontakt po trafieniu Marcina Barczyka. Chwilę później Karolina mogła pójść za ciosem i wyrównać jednak w doskonałej sytuacji sam na sam jeden z ich zawodników przegrał pojedynek z bramkarzem gospodarzy. Odpowiedź rywali chwilę później była bezlitosna i to oni trafieniem w 48 minucie na 3:1 Mateusza Grabowskiego przypieczętowali swój triumf i sięgnęli po cenny komplet punktów.

Fc Under Forest vs KS Olimpia Tychy

Z pewnością wielu kibiców ostrzyło sobie zęby na kolejne niedzielne spotkanie pierwszej ligi pomiędzy FC Under Forest i KS Olimpia Tychy mając w pamięci ich pierwszy bój w rozgrywkach Tyskiej Ligi Szóstek zakończonym remisem 3:3. Tym razem jednak lider z Podlesia nie pozostawił rywalom jak i ich kibicom najmniejszych złudzeń i pewnie zwyciężył 11:3. Podopieczni Thomasa Wielka pokazali w tym meczu, dlaczego są niekwestionowanym liderem tabeli i jednym z głównych faworytów do korony mistrzowskiej. W ich grze trudno było się do czegokolwiek przyczepić, od bramkarza po obrońców i napastników tworzyli zgrany kolektyw będący dla Olimpii murem nie do przejścia.

Tyskie Dziady- Centrum Team

O starciu pomiędzy Tyskimi Dziadami i Centrum Team nie ma sensu przesadnie się rozpisywać, gdyż wynik tego pojedynku mówi sam za siebie. Centrum Team rozgromiło podopiecznych Mirosława Halka 16:5 i chociaż trudno sobie to wyobrazić, był to najniższy wymiar kary.

Dusiciele – Luz Blues Team

Mecz, na który wszyscy w środowisku Tyskiej Ligi Szóstek zacierali sobie ręce, czyli hit kolejki pomiędzy Dusicielami i Luz Blues Team miał być ozdobą kończącej się pierwszej kolejki po podziale rozgrywek na 2 ligi. W pierwszym starciu pomiędzy tym ekipami górą byli Dusiciele 7:3 a głównym bohaterem tamtego spotkania był autor 4 trafień Jakub Bronkowski. Tym razem miało być inaczej i przekonali się o tym gospodarze już w 1 minucie meczu, kiedy to piłkę do bramki Daniela Drzyzgi precyzyjnym strzałem przy słupku skierował Dawid Błaszczyk. Doskonałe otwarcie jeszcze bardziej nakręciło drużynę Agaty Witas która kipiała energią grając bardzo blisko rywala. Ci z kolei mieli olbrzymie problemy z dostosowaniem się do tempa narzuconego przez Bluesmenów i zmuszani byli do błędów. W 8 minucie było już 2:0. Po raz kolejny dzięki agresywnemu doskokowi piłkę w środkowym sektorze boiska przejął Łukasz Błaszczyk i po indywidualnej akcji podwyższył wynik spotkania. Dwubramkowe prowadzenie gości nieco uspokoiło ich poczynania i mecz się nieco bardziej wyrównał chociaż w dalszym ciągu to oni byli dalej groźniejsi w swoich atakach. W 20 minucie w końcu dobrą i składną akcję przeprowadzili gospodarze po której kontaktowe trafienie zaliczył Filip Bajorek. Radość z bramki nie trwała długo, bo już 2 minuty później urwał się obrońcy Michał Piotrowski i strzałem w samo okienko podwyższył na 3:1. To nie był jednak koniec emocji w pierwszej odsłonie, tuż przed końcowym gwizdkiem ponownie na odległość jednej bramki zbliżył swoją drużynę Jakub Bronkowski. Po zmianie stron mecz stał się zdecydowanie bardziej wyrównany i to gospodarze jako pierwsi w niej zadali cios wyrównując po bramce Mateusza Michalskiego w 31 minucie. Bramka ta mocno pobudziła gości, którzy w kolejnych minutach mieli 2 stuprocentowe sytuacje do zmiany wyniku, kapitalnie w bramce po raz kolejny spisywał się Daniel Drzyzga. W 41 minucie był jednak bezradny wobec atomowego strzału pod poprzeczkę Łukasza Błaszczyka i to Bluesmeni wrócili ponownie na prowadzenie 4:3. Te mogli stracić dosłownie chwilę później po zagraniu piłki w polu karnym ręką Konrada Jakubczyka. Rzut karny to jeszcze nie bramka o czym przekonał się Jakub Bronkowski, którego strzał doskonale obronił Dawid Bugno. Po raz kolejny sprawdziło się stare piłkarskie porzekadło o niewykorzystanych sytuacjach. W 45 minucie rakietę z dystansu odpalił Konrad Jakubczyk. Piłka po jego strzale wylądowała w samym okienku bramki Daniela Drzyzgi. Był to niewątpliwie kluczowy moment tego spotkania, gdyż po tym golu Dusiciele nie potrafili się już podnieść i ostatecznie musieli uznać wyższość rywali ulegając im 3:5. Brawa jednak należą się dla obu ekip za stworzenie doskonałego widowiska.

Pragniemy także wyróżnić najlepszych zawodników 1 kolejki, a o to oni:

Paweł Gulec (Amsterdam Duet Team) – Bramkarz Amsterdamu przyzwyczaił nas do wysokiego poziomu, a swoją dobrą formę potwierdził w meczu z Fc Jadzia. Wiele kluczowych parad!

Daniel Toporczyk (Budowlani 95 Oldboys) – Ofensywnie usposobiony obrońca Budowlanych nie miał litości dla zawodników WKSu. Autor 5 bramek oraz asysty!

Wojciech Orocz (Eskadra Paprocan) – Lider Eskadry w kluczowym momencie natchnął swoją drużynę i pomógł zdobyć jej cenny jeden punkt. Strzelec bramki oraz zdobywca asysty.

Łukasz Błaszczyk (Luz Blues Team) – Jeden z bohaterów Hitu kolejki. Harował przez całe 50 minut, a występ zwieńczył dwoma bramkami!

Bartosz Chwila (FC Under Forest) –Powoli przywykamy do obecności Bartka w gronie wyróżnionych. Minionego weekendu zaliczył świetny mecz przeciwko Olimpii, w którym zdobył 5 bramek i zaliczył 1 ostatnie podanie.

Michał Pająk (Retail Robotics) – Kapitan „Robotów” miał niemały wpływ na pierwsze, historyczne zwycięstwo swojego zespołu. Strzelec hat-tricka i autor asysty.

Gratulujemy doskonałych występów! Podczas najbliższej kolejki zapraszamy po odbiór kuponów do Megobrebi – Piekarnia Gruzińska Tychy, a dla uczestników wydarzenia Decathlon Go przygotowaliśmy dodatkowe, wspaniałe nagrody!